Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2008, 18:08   #35
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Mischelle

Gdy przywódca gangu powiedział, że bez żadnych problemów można dostać tu oponę do Coupe kobieta w głębi duszy bardzo się ucieszyła. Za jakiś czas odpali swój kochany samochód, wbije pierwszy bieg puści sprzęgło, dociśnie pedał gazu... Ach... czy to nie jest piękne? Jest, przynajmniej w mniemaniu Mischelle. Razem Coyot'em szybko udali się do hangaru o nazwie "Magazyn" gdzie mieli znaleźć gościa o imieniu Sadam. Był tam, typowy arab z kałachem pod pachą. W gębie miał fajkę. Siedział za paczkami na których widniało ostrzeżenie: "Niebezpieczeństwo! Materiały łatwopalne". Latynoska była pewna, że za chwilę facet wstanie odda serię z AK i z okrzykiem na ustach: Niech żyje Allach! - rzuci peta w skrzynie. Nic takiego się jednak nie stało.

- Chcemy kupić oponę do Coupe. Ile będzie to nas kosztować? - zapytała kobieta.
- Tak mam, 10 gambli i jest wasza. - odparł mężczyzna.

Mischelle lekko się skrzywiła. Troszkę drogo, ale chyba w tej sytuacji nie mamy wyjścia. Poza tym lepsze to 10 gambli od 20, które zaproponowano nam w Roswell. - powiedziała w myślach, po czym kontynuowała już na głos:

- Ok, niech będzie. Dawaj oponę tę pieprzoną oponę i zmywajmy się stąd. I tak straciliśmy już dużo czasu... Hej kolego! - zawołała jeszcze gdy Sadam odchodził po - nie dorzuciłbyś figurki z symbolem Mercedesa jak ładnie poproszę? - tu uśmiechnęła się dobrotliwie w kierunku mężczyzny.

***

Samochód "szefa" czekał przed hangarem. Latynoska wrzuciła oponę na pakę, po czym sama na nią wskoczyła, usadowiła się najwygodniej jak to było możliwe i klepnęła w dach pojazdu na znak, że można już ruszać. Tyle dobrze, że nie musimy drzeć do tej mieściny z powrotem na piechtę... - myślała. Hej Coyote! - teraz krzyczała, próbując przekrzyczeć Pickup'a - daj no troszkę ziółka! Ściągnę sobie kilka buchów i Ci oddam! Indianin trochę niechętnie oddał nabitą fajkę kobiecie, która zaraz zaczęła się zaciągać...

***

Nadal się śmiała, gdy schodziła z samochodu. Niewątpliwie przewróciłaby się, gdyby nie silne ramię przywódcy gangu.

- Dzięki za podwózkę kotku - powiedziała, klepiąc go lekko po policzku - nie zapomnimy.

Razem z towarzyszem wzięła oponę i ruszyła w kierunku knajpy, w której wszystko się zaczęło. Gdy zobaczyła swój samochód uśmiechnęła się mimowolnie. Może uda się jednak trochę tu zarobić. Podrasuję go wtedy i wracam do Detroit. Może warto zacząć karierę jako kierowca? byłoby 2 w 1. no tak, ale jeśli stanie się coś podczas wyścigu? Tu potrzeba jednego mechanika i jednego kierowcy... Chyba jednak zostanę przy swoich kluczach, śrubokrętach, śrubkach... - myślała. W końcu doszli. Kobieta od razu włączyła jakąś muzę i zabrała się za zmianę opony.

[MEDIA]http://youtube.com/watch?v=CGy3fJ0jLsc&feature=related[/MEDIA]

Zajęło jej to trochę dłużej niż zwykle ponieważ teraz była jeszcze trochę zawiana. Gdy skończyła weszła do knajpy i zwróciła się do Sid'a:

- yyy Sid, już wszystko gotowe możemy ruszać...

Gdy wszyscy siedzieli już w aucie zapytała:

- To gdzie najpierw uderzamy?
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline