Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2008, 22:52   #17
Potwór
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
*Nie no, niby sprytny złodziejaszek, a beczy jak bachor, najpierw okrada, potem ucieka teraz na litość chce wziąć.* Niestety na skutek zgubnego systemu edukacji wyszło na to że w duszy Victora siedział mały, romantyczny chochlik który od czasu do czasu się budził i złodzieja ruszały takie rzeczy. Dama w potrzebie, gniew natury, indywidualizm, umiłowanie miłości i tego typu pierdoły… I zapewne teraz za coś takiego po raz kolejny dostanie mocnego kopa w dupsko, ale co tam.
- Nie becz, za stara jesteś na takie pierdoły. Załóżmy że załatwimy to tak - ty mi oddajesz sakiewkę, a ja w zamian udzielam ci rady...

Zaskoczona dziewczyna oparła się plecami o mur.
Szeroko otwarte usta i oczy, wyrażały zdziwienie.
-A... ale... dlaczego? – zaskoczona dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w mieszek z monetami, a potem wlepiła błękitne patrzałki w Evansa.
- Bo to moja sakiewka, i o dziwo, jest tam większość moich oszczędności?
-Ale dlaczego chcesz mnie nauczać? Dlaczego po prostu mnie nie zabijesz, i nie odbierzesz sakiewki?

Ostatnie słowa wykrzyczała *Kradnie w biały dzień w karczmie, biega po dachach, bierze udział w bójce, a teraz drze paszcze w zaułku – albo niepełnosprytna albo kobieta.*

Victor w dwóch krokach dopadł do dziewczyny i zacisnął jej usta dłonią.
-Nie krzycz, jak pojawi się tu straż powiem że jesteś podstępną złodziejką która zwinęła mi sakiewkę w karczmie.
A dlaczego? Bo widzę że coś umiesz, a kradnąc tak głupio szybko skończysz na szubienicy albo przybita za uszy do mostu


Widząc że dziewczyna coś mamrocze zduszonym głosem Victor zabrał dłoń i schował miecz do pochwy - tak na wypadek straży.
-Oddajesz sakiewkę czy mam wołać straż?
Dziewczyna parsknęła gniewnie i rzuciła w niego mieszkiem
-Łap hieno, a teraz rada.

Victor obrócił się i ruszył pomału w stronę targu, po kilku krokach zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę
-Wracaj do domu albo zmień zawód, masz predyspozycje ale popełniasz głupie błędy.
Pomachał jej i dalej poszedł w swoją stronę, już był u wylotu uliczki gdy zachwiał się po tym jak mikre dziewczę z całej siły trzasnęło go w plery.
-COOOO? To ma być ta twoja rada obesrańcu?
- A na dodatek nie potrafisz utrzymać języka za zębami...
-COOOOOOO?
-… nie wspominając że jesteś arogancka i masz irytujący zwyczaj podnoszenia głosu w czasie rozmowy…
-OOOOOOOOOOOOOO?
- No i jak już wcześniej mówiłem popełniasz głupie błędy – całkiem nieźle zwędziłaś mi sakiewkę, a potem jak skończona debilka siedziałaś za mną licząc łup.

W tym momencie czerwonej jak burak dziewczynie zabrakło tchu i tylko oburzona wpatrywała się spod czupryny w Evansa, a ten, nie zważając na nią dalej ruszył w swoją stronę.

W kilkanaście minut dotarł do drzwi znajomego pasera, co ciekawe dziewczę nie dało za wygraną i szło w klika kroków za nim dając co jakiś czas znać o sobie gniewnymi parsknięciami i nurknięciami, Victor w duchu uśmiechał się szeroko – jak dziewczyna doczeka do wieczora to może nawet nauczy ją tego i owego o życiu. Nie zważając na złodziejkę wszedł w bramę domu Albera, zatrzaskując furtę przed nosem „towarzyszki” co skwinotowane zostało głośną wiązanką przekleństw.
-Ty…
Nie zważając a obelgi Victor zapukał do drzwi niziołka w umówionym rytmie – kilka wolnych uderzeń, potem seria szybkich stuknięć i ponowienie cyklu – paser powinien teraz odłożyć swoją ulubioną kuszę i otworzyć drzwi.
 
Potwór jest offline