Aaron był przerażony faktem, iż właśnie ktoś jakby wdarł mu się do umysłu. Mimowolnie cofnął się po raz kolejny w sam kąt pomieszczenia, ukrywając się w cieniu. Jego złociste oczy zakryły kosmyki brązowych włosów, które opadły mu na twarz.
Uwierzył słowom Druida, zresztą nie potrafił nie ufać osobom, które wykazywały choć odrobinę dobroci w jego kierunku. Ja...ja...do tej pory byłem własnością osób zajmujących się... cyrkami. Występowałem dla nich, za co dostawałem jedzenie. A teraz... Po tym jak wykupił mnie z niewoli ten starzec i wypuścił na wolność, ja... Znalazłem się tutaj - choć były to jego myśli, okropnie się w nich plątał i jąkał. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, nie był przyzwyczajony do wolności.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |