Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2008, 15:43   #6
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
No to teraz tematy o jedzeniu i piciu.


Jak doprawić mięso – przepis z książki Stanisława Czernieckiego (XVIIw):
Wezmi jarzabka, albo kuropatwę, ptaszki albo gołębie, kapłona albo cielęcinę, albo co chcesz. Wymocz, wpuść w garniec, zasol, odwarz, odbierz, nacedz znowu tym rosołem i pietruszki włóż, a gdy dowiera, wtedy daj gąszczu octu, słodkości, szafranu, pieprzu, cynamonu, rodzynków obojga, limonii, pieprzu.”


Tenże autor dziczyznę poleca doprawić pieprzem, octem, sokiem wiśniowym, imbirem, gozdzikami, cynamonem.


Używano przypraw bardzo chętnie i suto, tak, że Francuzi przybyli wraz z orszakiem Marii Ludwiki w 1646 roku powiadali że dania wyglądały pięknie, ale z powodu ostrości nie dało się ich jeść, natomiast Polacy chwalili obfitość przypraw.


Potrawy były tez bogato zdobione :
Na pasztetach, po większej części złoconych znajdowały się figury zwierząt z których (potrawy) się składały, wiernie wyobrażone własnymi piórami lub sierścią odziane”


Ale czy magnaci jedli zawsze tak bogato ?
Otóż nie.
Bardzo popularna była polewka piwna kraszona serem jedzona na śniadanie, Na koniec uczty podawano przecierany groch ze słoniną i była to potrawa obowiązkowa na KAŻDEJ uczcie inaczej biesiadnicy czuliby się pokrzywdzeni.
Beuplan podróżujący po Polsce w połowie stulecia siedemnastego mówi o magnatach odmawiających na ucztach frykasów by „mieć miejsce” na ową ulubioną potrawę.



Ale żeby nie było tak cudownie oto jak postrzegał nas Ulrich von Werdun goszczący w Rzeczypospolitej w latach 1670 -72 :
Mięso gotowane żrą prawie surowe, a smażone zwykle spalone. Żrą chętnie tłusto. Częstowali nas świeżym serem smażonym na maśle i grochem gęsto zmieszanym ze słoniną w kostki pokrajaną. Soli i korzeni żaden naród nie używa tak obficie. Dlatego nie stawiają solniczki na stół.”


Jedzono też rzeczy dla nas dziwne i nieosiągalne dziś jak to wargi łosia, albo ogony bobrze z fasolą, czy też łapy niedzwiedzie.


Z dań których przepisy w niezmienionej formie przetrwały do dziś z wieku XVII można wymienić chociażby karpia na szaro i... ćwikłę jedzoną obecnie chyba w każdym domu.


Teraz coś dla łasuchów czyli o słodyczach.
Z początku były to konfitury i kandyzowane owoce, potem pojawiało się owych "cukrów" więcej. Samo słowo "cukry" oznaczało cukier spajany odmianą gumy arabskiej. Z tej to masy tworzono niezwykle skomplikowane ozdoby stołu - herby, piramidy, monogramy ( czyli "cyfry") całe skomplikowane sceny. Obłamywano je potem po kawałku i spożywano.


Owoce kandyzowane były przysmakiem i według relacji cudzoziemców równie pięknych okazów nie widziano nawet w Italii. Kandyzowano wszystko co dało sie usmażyć np melony.



Rzadziej spotykany był marcepan sporządzany z migdałów utartych z cukrem połączonych z woda różaną i z takiego ciasta formowano różne figury. Jednak ze względu na wysoki koszt migdałów trafiał marcepan raczej na bogatsze dwory.


Wszystkie te anegdoty jak i o kuchni polskiej od Piastów, oraz szereg zapomnianych dziś przepisów znalazłem w książce "Przy polskim stole" Krystyny Bockenheim.


UWAGA : Następnym razem o tak miłych sercu Sarmaty napitkach różnych.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 25-03-2008 o 16:00.
Arango jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem