Serce zabiło mu mocniej, kiedy Hobbit niemalże wykrzyknął z oburzeniem słowa, opisujące Demona zamieszkującego piec.
Aaron przez cały czas siedział w 'swoim' kącie, jedynie przyglądając się wszystkiemu swoimi bystrymi oczyma ukrytymi pod kosmykami włosów.
Wiadomość o dobrym Demonie siedzącym w piecu wcale nie poprawiła mu nastroju, wręcz przeciwnie... Czuł się niemalże osaczony przez istoty o wiele potężniejsze i silniejsze od niego.
Chłopiec zaczął mimowolnie bawić się końcem swojego ogona, miętosząc go w dłoniach dla uspokojenia nerwów. Czuł, że nie poradzi sobie jako osoba wolna, bez właściciela... Wiedział też, że gdy tylko znajdą się w jakimś spokojnym miejscu, zostawią go zdanego tylko na siebie... Bo na co komu jakiś dziwoląg?
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |