Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2008, 08:51   #3
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Gorączka świątecznych zakupów opanowała na dobre małe miasteczko. Supermarkety i jedyne centrum handlowe po prostu roiły się od ludzi. Śnieg zaczął padać i wyglądało na to, że jest szansa że wbrew zapowiedziom miejscowych speców od pogody to będą jednak białe święta o których śnił w odbiornikach lokalnej rozgłośni radiowej Bing Crosby.

Pan Barnaby szedł z choinką pod pachą, myśląc o tym jak jego dzieci zareagują na tą nową grę którą tak bardzo chcieli dostać na gwiazdkę. Nie wiedział co współczesna młodzież widzi w tych wszystkich komputerach, konsolach i internecie, ale widać takie czasy. Był tak zamyślony, że nie słyszał serdecznego dzień dobry młodej Lisy, która tak często pilnowała jego dzieci. Ona sama szykowała się, żeby przystroić dom jemiołą pod którą zagoni Jessego McCarthiego. O tak Jessy to doskonała partia, jak ciągle mówiła jej matka. Chyba mówiła to aż tak często, że Lisa w końcu zignorowała innych chłopców i skupiła sie właśnie na Jessym, który nawiasem mówiąc był lokalnym playboy`em z bogatymi rodzicami, którego bardziej interesowało zaliczanie kolejnych dziewczyn z liceum niż myślenie o poważnym związku.

Jak to zwykle bywa w takich miasteczkach wszyscy się znają a ploteczki rozchodzą się lotem błyskawicy także ciężko zachować jakąś tajemnicę.
Takie tajemnice ma kilku mieszkańców miasteczka. Jedne są dość brudne, ale są też takie przy których te pierwsze wydają się być niedzielnym kazaniami albo wieczornymi dobranockami.. Jedną z takich tajemnic ma 35 letni Gabe Adams, od 8 lat pracownik miejskiego prosektorium. Gabe jest bardzo samotny, nigdy nie miał dzieci, nigdy nie był żonaty. Tak jakoś po prostu się złożyło, że nie miał szczęścia w życiu. Święta spędzał samotnie, tak jak zawsze przed telewizorem z piwem w ręku. Prawdę mówiąc praca była jedyną rzeczą która się dla niego liczyła. I kiedy wszyscy brali wolne przed świętami chcąc spędzić ten czas ze swoimi rodzinami Gabe wolał być przy tych, którzy zawsze go słuchali i nigdy ale to nigdy nie śmiali się jakie ma żałosne życie. Z czasem Gabe nauczył się darzyć miłością tych których ciała transportowano do chłodnych zimnych szuflad i bynajmniej nie była to miłość czysto platoniczna. Tej jednak nocy kiedy już wszyscy wyjdą a on zajmie się swoim hobby, jego uczucia zostaną odwzajemnione i to w niekoniecznie taki sposób jaki by sobie tego życzył...

Leon i Frank siedzieli spokojnie w swoim radiowozie czekając na koniec zmiany.
Ten pierwszy stukał nerwowo palcami w deskę rozdzielczą tak jakby gnębiło go jakieś dziwne przeczucie, że dzisiejszy dzień wcale nie będzie taki spokojny i sielankowy na jaki wyglądał. Frank uchylił okno i zapalił papierosa. Od kilku dni ich jedyną robotą było odwiedzanie domów w tzw sytuacjach kryzysowych kiedy w najlepsze kwitły rodzinne awantury.

- Mówię ci Frank, kiedyś umrzemy tu z nudów.


Starszy mężczyzna do którego były kierowane te słowa spojrzał na niego z lekkim politowaniem, w jednej ręce trzymając papierosa, nie racząc mu nawet odpowiedzieć. Wiedział że się nauczy. Młodość musi się wyszumieć i przyzwyczaić do tego, że żyje w akwarium a nie w oceanie. Zaciągnął się jeszcze raz i wyrzucił fajkę za okno kiedy z głośnika rozległ się uroczy głos z centrali.

-Zgłoś się JP 176
-Tak, słucham cię Sally kotku.
-Mamy zgłoszenie. Podobno ktoś wpadł w poślizg na Lincoln Street i walnął w latarnię. Sal i Jim są na drugim końcu miasta więc..
-Oczywiście Sally, już jedziemy.
-Dzięki Frank.. Wesołych Świąt.
-Wzajemnie, bez odbioru.


Po jego twarzy widać było że wezwanie 5 minut przed końcem zmiany nie uważa za szczyt szczęścia. Ale już takie jego parszywe szczęście jak myślał przeklinając w duchu wszystko co mógł. Przekręcił kluczyk w stacyjce po czym zwrócił się do swojego partnera kręcąc szybko kierownicą radiowozu wyjeżdżającego z parkingu.

-Zapinaj pasy młody, wygląda na to że jednak wrócimy na kolację trochę później niż zwykle.

Nawet przez myśl nie przechodziło im jak bardzo pracowity to będzie dzień.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 04-04-2008 o 12:53.
traveller jest offline