Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2008, 22:39   #8
maciek.bz
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Malcolm, John, CJ

CJ jako jedyna z całej trójki zamówiła coś do picia. Chwilę później przyszła kelnerka trzymając tackę, na której była szklanka whisky. Gdy stawiała je przed kobietą, niby przypadkiem, trąciła piersią ucha Johna, który siedział obok i odeszła kręcąc biodrami. Whisky była całkiem niezła jak na dzisiejsze standardy, jednak nie umywała się oczywiście do tej sprzed wojny. Na Malcolma ciągle gapił się gość w kapeluszu i arafatce i prawdę mówiąc trochę go to irytowało.

Leo
Setki czystej niestety nie było, ale była whisky, którą podała ci kelnerka. Gość z mieczem również zaczął się na ciebie gapić, doszło nawet do próby sił, kto dłużej wytrzyma patrząc się na siebie, ale niestety przegrałeś spuszczając wzrok.

Matt
Nie wiesz, czemu, ale jakiś wewnętrzny głos mówił ci, że masz kłopoty. Facet, który sprzedał ci wóz, nie wyglądał na zbyt ucieszonego, gdy groziłeś mu bronią. Wyróżnianie się na obcym terenie nie było zbyt mądre z twojej strony, ale co było, to było. W każdym razie zobaczyłeś swego wspaniałego Jaguara zaparkowanego przed karczmą. Coś ci tu nie grało, ale skoro jest samochód, to chyba wszystko było ok.

Scott

Kelnerka popatrzyła na ciebie z wyrzutem. Najpierw zamawiasz, a potem nie bierzesz. Chcąc nie chcąc dostałeś jednak whisky, którą kelnerka w połowie wylała, chyba specjalnie. W każdym razie obserwowałeś nowoprzybyłych. Twoją szczególną uwagę przykuł gość z mieczem na plecach, który chwilę gapił się na ciebie.

Wszyscy

Barman mówił głównie do Matta, ale tak, że słyszeli wszyscy:

No dziś rano przyjechał chłopak z Budbury, osady, na zachód stąd. Był strasznie zmęczony, zamówił tylko pokój i od razu poszedł w kimę. Z tego, co zrozumiałem to mają jakiś problem dotyczący dzieci. Nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale mówią, że to Moloch! Nie mam pojęcia, po co Molochowi dzieci i zbytnio nie wierzę w te plotki, ale tak gadał Fredry, który jest z Budbury. Facet codziennie dojeżdża swoim starym pick-upem do pracy, a czasem wieczorkiem zostaje na głębszego, więc język mu się rozplątuje. Poczekajcie tutaj, zaraz zawołam chłopaka z góry.

Po kilku minutach z góry zszedł młody, może siedemnastoletni chłopak o długich blond włosach. Wyglądał na zaskoczonego, że jego ogłoszenie przyciągnęło tylu chętnych.

Jestem Scott i szukam kilku najemników… eee…znaczy się kilku ludzi, którzy są w stanie zrobić coś z pewną sprawą…eee… – widać, że chłopak nie był przyzwyczajony do przemawiania. Ciężko było go zrozumieć, ale kieliszek whisky rozwiązał mu język.
Tak, więc w mojej miejscowości, Budbury, na zachód stąd dzieją się dziwne rzeczy. Jakiś sukinsyn porywa nasze dzieci! Obecnie nie ma już czwórki, ale kto wie, co będzie później! Jeśli jesteście zainteresowani, to więcej informacji udzieli wam szeryf w Budbury. Ja mogę was tam pokierować. Eeee… Jakieś pytania?
 
maciek.bz jest offline