Po wejściu do karczmy zdejmuję płaszcz.
„ Ale tu śmierdzi. Jak w Marienburgu. Za to o wiele ciszej. Ciekawe dlaczego tak tu pusto.”
Na widok pajaca ubranego w strój marynarza staję i od niechcenia rzucam. -Pokój i coś do jedzenia. Nic więcej.-
„Ech dlaczego to się tak komplikuje. Miałem jechać teraz zupełnie gdzie indziej. I na dodatek z tymi baranami. Za co to wszystko.”
Odwracam się momentalnie gdy do karczmy wchodzą moi towarzysze.
„Świetnie. Bądź co bądź, muszę mieć z nimi przynajmniej dobre stosunki.
Przysiadam się do stołu i słucham o czym rozmawiają. |