Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2008, 18:09   #5
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Galed
Zamknąłeś za sobą pokój na klucz, co by żadnego złodzieja nie kusiły otwarte drzwi i ruszyłeś na dół, do głównej izby gospody, skrzypiącymi schodami z ciemnego drewna. W izbie panował względny spokój, jako że główny ruch w takich miejscach przypada na godziny wieczorne, a goście schodzą się dopiero późnym popołudniem. Była to przestronna izba z nisko sklepionym sufitem wspartym czterema filarami rozłożonymi po izbie na plan kwadratu, do których przyśrubowane były wiszące na ścianie świeczniki. Dokładnie na przeciwko drzwi stała masywna, kamienna lada, za którą stał drobny, pucołowaty karczmarz uwijający się z kuflami.


Ławy ustawione były po bokach, tak że pomiędzy drzwiami wejściowymi a barem nie stała żadna przeszkoda mogąca utrudnić klientom dotarcie po swój złocisty napój, bądź też szybkie opuszczenie gospody, gdyby przesadziwszy z ilością trunku potrzebujący puścić pawia konsument mógł czym prędzej wybiec na ulicę. Dokładnie w połowie tej odledłości z sufitu zwisał solidny żyrandol, który wraz ze świecznikami wiszącymi na filarach i kominkiem pod przeciwległą do schodów ścianą, stanowił wieczorne oświetlenie gospody. Małe, czworodzielne okienka, po dwa po każdej stronie drzwi wyglądały na zewnątrz wpuszczając w dzień odrobinę słońca do środka. Na ścianach, filarach i suficie umocowane były wszelkie 'ozdoby' nadające gospodzie swoisty klimat - stare, pordzewiałe miecze, herby dawno wymarłych rodów, kiczowate obrazy, a nawet fragment pługu - ot swojska gospoda o wiejskim klimacie. Podszedłeś do baru, a że ledwo wystawałeś zza baru, musiałeś wspiąć się na jedno z krzeseł stojących przy ladzie i chrząknięciem zwrócić na siebie uwagę znajomego karczmarza. Zamówiłeś kufel piwa, a gdy Twoje grube palce zacisnęły się w końcu na uchu upragnionej szklanicy udałeś się do stołu stojącego najbliżej baru i wlepiłeś oczy w złocisty napój oddając się błogiemu lenistwu oraz sobie znanym jedynie rozmyślaniom. Nawet się nie zorientowałeś kiedy wychyliłeś całą zawartość swojego kufla i wtedy podszedł do Ciebie owy korpulentny karczmarz, który zaserwował CI już wcześniej piwo i wręczył Ci pełen kufel wskazując na gościa w rogu karczmy i mówiąc, że to prezent od tego jegomościa. Kiedy spojrzałeś w kierunku, w którym wskazał karczmarz uśmiechnął się do Ciebie mały człowieczek w, zdecydowanie, kwiecie wieku w lekkiej, kolczudze przykrytej błękitno-biało-granatową kamizelką.


~*~


Cread Grawyn
Wyszedłeś z gospody i udałeś się w kierunku... właśnie - w którym kierunku? Nie wiedziałeś gdzie znajduje się gospoda Błękitny Wyvern na szczęście miejscowi chętnie służyli pomocą i już po kilku minutach marszu główną ulicą miasta, w tłumie pędzących we wszystkie strony ludzi i nawołujących od kramów sklepikarzy zachęcających do kupna swoich produktów, doszedłeś do dzielnicy, w której mieściła się poszukiwana przez ciebie tawerna. Skręciłeś w boczną uliczkę, później w następną i jeszcze kolejną, tym razem nie wyłożoną już kostką brukową. Gospoda, do której zmierzałeś znajdowała się na przedmieściach, w dzielnicy mającej bezpośredni kontakt wzrokowy z nowo wybudowaną świątynią Mystry, górującej nad dzielnicą i stojącej na pobliskim wzgórzu. Budynek gospody nie wyróżniał się zbytnio od budynków ją otaczających poza rozmiarem oczywiście. Była to sporych rozmiarów budowla ze spadzistym dachem, kilkoma okienkami na poddaszu, które najpewniej były gościnnymi pokojami oraz zadaszonym wejściem. Otoczona wąskim paskiem trawy, która aż nazbyt często stawała się celem wybiegających szybko z gospody klientów, którzy przesadzili z ilością trunku.




~*~


Lanthandis
Dochodzenie prowadzone w sklepie starego Amnica? Wydało Ci się to dziwne, jako że stary handlarz zazwyczaj nie pakował się w żadne kłopoty, przynajmniej nie od czasu, gdy zarzucił swoje traperskie życie na rzecz ustatkowanego statusu sklepikarza. Rozejrzałeś się dokładnie dokoła szukając nie wiadomo czego i jak można się było oczywiście spodziewać nie zauważyłeś nic szczególnego - bezdomny pies obsikiwał płotek otaczający sklep, ludzie nie zwracając na to uwagi przechodzili obok Ciebie zajęci sobą a odgłosy miasta tętniącego życiem atakowały Cię ze wszystkich stron. Nic specjalnego się nie stało - puste okiennice sklepu wyglądały na Ciebie, nikt Cię nie obserwował, nikt nie próbował ukryć swojej obecności. Być może poza miejscowymi dziećmi, które gapiły się zza rogu na Twoje spiczaste uszy rozmawiając pomiędzy sobą - zapewne nie widywały elfa codziennie, to też stojąc teraz po środku ulicy w pełnym ekwipunku - w lekkiej ćwiekowanej zbroi, łuku i kołczanie strzał przewieszonym przez plecy oraz długim mieczu przypiętym do pasa musiałeś wyglądać dla nich dość interesująco. Do sklepu Amnica przylegał z jednej strony bliźniaczy budynek, z drugiej natomiast można było obejść budynek na jego otyły i tam właśnie było wejście do mieszkania starego myśliwego. Poszedłeś w tamtą stronę rozglądając się w dalszym ciągu dokoła, z ogonem w postaci grupki dzieci trzymających bezpieczny dystans. Zapukałeś do drzwi i po chwili otworzyła je kobieta, mająca swoje młodzieńcze lata za sobą - Milena, żona starego przyjaciela. Wyraźnie przed chwilą płakała. Powitała cię jak przystało na starego znajomego jej męża i zaprosiła do środka, pytając czy nie zechcesz napić czegoś napić.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline