Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2008, 16:20   #1
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
[D&D 3.0] Za Ura!

Niziołek wyszedł z budynku. Był wieczór, upał powoli przechodził pozostawiając po sobie rozgrzane powietrze i coraz już głębiej zapadający mrok. W oddali widział ciemne sylwetki podróżników. Szedł szeroką, wiejską drogą w ich kierunku. Idąc podskakiwał z lekka, rozglądając się.

Rolniczy Zaułek był małą wioską. Okna ratusza wyglądały na szlak, którym wędrowni kupcy
transportowali swe towary, by sprzedać je po wyższej cenie naiwnym wieśniakom. Zaraz po ratuszu w wiosce widniały ciemne sylwetki biednych chatek mieszkalnych. Swą prostotą dodawały wiosce typowego klimatu dla takich miejsc jak to. Między domkami stał dumny budynek karczmy, już z oddali słychać było radosny harmider, który się stamtąd wydobywał. Muzyka grała, ludzie radośnie ze sobą gawędzili, kilka zataczających się osób właśnie wyszło z karczmy, kierując się do swych domostw.

Jednak życie w tej wiosce nie ograniczało się jedynie do zabaw i błogiego spędzania czasu. Gdy niziołek odwrócił głowę w lewo ujrzał ludzi sprowadzających swe bydło z pastwisk, kobiety pracujące daleko w polu i dzieci pomagające swym rodzicom. Ci którzy spóźniali się z robotą musieli zostawać dłużej, jeśli nie chcieli, aby straty ( lato w tym roku było wyjątkowo upalne) nadal wzrastały. Z drugiej strony pasma budynków znajdowały się ostatnie niezłożone jeszcze stragany. Ci, którym interes się nie lepił postanowili zostać dłużej licząc na łut szczęścia.

W między czasie niziołek dotarł do naszych podróżnych. Będąc parę kroków od nich, ujrzał to czego tak pragnął. Mianowicie wszyscy z podróżnych mieli przy sobie sporo broni.
Był tam elf, który swym spojrzeniem potrafił przerazić nawet najokrutniejszego orka, rzucający akurat wyniosłe spojrzenie na całą okolicę. Był tam przedstawiciel jego rasy, wyjątkowo podobny do niego z młodości i dwójka krasnali.

Pierwszy z nich miał muła, na którym trzymał swój cały ekwipunek, wyglądał na wojownika, a drugi był kapłanem. Na jego piersi widniał bowiem symbol Moradina, a niziołek wcale nie był miejscowym wieśniakiem, który nic nigdy nie słyszał o tym bóstwie.
Wyglądali na takich, którzy potrafili się obronić, więc radość niziołka była jeszcze większa.
-Witajcie w Rolniczym Zaułku. – rzekł wskazując na prymitywny drogowskaz.
-Chodźcie za mną. – rzekł, darząc przybyszów tajemniczym spojrzeniem.


***


Szli w kierunku karczmy.
 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."

Ostatnio edytowane przez mjl : 12-04-2008 o 13:06.
mjl jest offline