Odkąd niziołek spostrzegł zbierających się podróżnych na gościńcu...dróżce prowadzącej do niewiadomo gdzie, przyśpieszył tempo. Jego małe nóżki coraz szybciej przemierzały kolejne metry. Widział już krasnoluda i elfa. Nieco dalej, gdy dróżka opadała w dół, gdzie można było zobaczyć całą panoramę wioski, dołączył drugi krasnolud. Jednak z każdym metrem w dół niziołek zostawał coraz bardziej w tyle. Ciężkie stąpania krasnoludów i lekko, trochę kulejący, wznoszący się elf szli szybciej. Po wielu dniach samotnej wędrówki, Einar nie spotkał wielu podróżnych, na szczęście nie spotkał też kłopotów. Miał dość samotności, chociaż był skryty w sobie, rzadko się odzywał, jednak lubił otoczenie innych, ich rozmowy, ich towarzystwo. "Pewnie zatrzymają się w karczmie, tam ich dorwę- głowił się niziołek jak tutaj złapać podróżnych i zabrać się razem z nimi. Znalazł też sposób aby nie odstawać od nich, krasnolud miał muła.."w sam raz dla mnie.-westchnął.
Nagle wszyscy zatrzymali się, a do grupy dołączyła jedna osoba. Z daleka wyglądała na niziołka bądź gnoma. Einar zwiększył szybkośc stawianych kroczków i popędził w stronę nieznajomych. Gdy był wystarczająco blisko, krzyknął w biegu -Hej podróżni..zaczekajcie!. Za wszelką cenę chciał zanaleźć towarzyszy do dalszej podróży. Na nieszczęście niziołka, jego pas, osadzony na trochę wychudziałym brzuchu, ach te racje, ciągle i ciągle to samo..poluzował się i pod ciężarem mieczy osuwał się w dół. Z biegiem scieżki wkraczającej na równy poziom, pas, gwałtownie spadł, blokując nogi naszego biegacza. Niziołek nie był przygotowany, nawet nie pomyślał o tym i padł jak kłoda na ziemie. Nie miał czasu na rozczulanie się nad sobą, po krótkiej chwili wstał i zobaczył, że wszyscy patrzą na niego. "Dopiero ten upadek zwrócił ich uwagę..musiałem głośno gruchnąć.."
Podniósł się na kolana, popatrzył przed siebię i wydyszał z uśmiechem na twarzy -Podróżni...witajcie. Chciałbym... przeprośić ...za tak niekonwencjonalne wejście..wołają na mnie... Einar, jestem..chciałbym być..chciałbym dołączyć do grupy poszukiwaczy... przygód. Tak się cieszę,... że spotkałem Was.- Niziołek był naprawdę szczęśliwy spotkaniem grupki nieznajomych. Szybko wrócił się po pas, podniósł miecz i kilka rzeczy wypadłych z plecaka. Tak się cieszę... |