Stan Hamilton
Chemik nie był jakoś niesamowicie zdziwiony znaleziskiem... Ot, kolejny trup... Tylko dlaczego właśnie na ich drodze? To może być zasadzka, ale nie ma co im o tym mówić... będą zgrywać bohaterów... - Ok, ja zostaję z naszym drogim duszpasterzem- rzekł Stan, wyjmując z kabury Desert Eagle`a. -W razie niebezpieczeństwa wyskoczę i będę Was chronił... ale z całym szacunkiem, za dobrze się znam na promieniowaniu i za bardzo jestem potrzebny do naszego Polowania, żebym wystawiał głowę na zewnątrz dla kilku gambli... Ale w razie czego to możecie na mnie liczyć...- mruknął jeszcze Stan i przylepił twarz do szyby. |