Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2008, 18:43   #44
Bulny
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Tim i Alex

Żmudne przeszukiwania nie przynosiły niczego ciekawego poza pieczeniem skóry prażonej wysoko wzniesionym słońcem, oraz całymi zapoconymi koszulami. Lepiej jednak było nie wystawiać się całemu na gorące promieniowanie, więc musieliście dzielnie znosić skwar panujący na około, podczas gdy po przeciwległej stronie pola uczeni i ich ochrona siedzieli sobie pod namiotami popijając zimne napoje. Nikt nie powiedział że będzie łatwo.

Całe pole wyglądało jak jeden wielki krater. Wasze wprawne oczy zobaczyły odbicia jakichś podnośników hydraulicznych. Gdzieniegdzie w ziemi odbiły sie kawałki metalu podobne do konstrukcji podtrzymujących strop dachu przed zawaleniem. Musiały one być jednak umiejscowione pod maszyną. No chyba że w czasie wstawania się obróciła. Wszędzie były liczne odbicia kawałków metalu, które zostały niemalże idealnie wyprofilowane. Czy dla molocha liczy się aerodynamika? Dotychczas patrząc na jego wytwory myśleliście że nie, a tu taka niespodzianka. Poza odbitymi częściami, ziemia była idealnie gładka, a w miejscu gdzie teraz staliście było nieco głębiej, niż tam gdzie siedzą badacze.

Minęło kilka minut szukania jakiegokolwiek śladu. Nic. Wszędzie pusto. Po tym czasie poczuliście na waszych ustach i koniuszkach języków jakiś dziwny smak. Wszystko, nawet powietrze, miało jakiś dziwny metaliczny posmak. Wszystko to przypominało coś, jakby wciskali wam do ust worek pełen ołowianych kulek. Cóż to mogło być? Smak metalu pojawił się dosłownie kilka sekund temu, a już nieźle dawał o sobie znać. Ale co to? Nagle gdzieś nieopodal nóg Tima coś błysnęło. Oboje spojrzeliście w tamtą stronę, a wasze oczy ujrzały jakiś metalowy pręt długości przedramienia zakopany w ziemi...



Sid, Michelle & Coyote

Sylwetki na koniach stawały się coraz większe. Z sekundy na sekundę dało się wypatrzyć coraz więcej szczegółów. Coyote się nie mylił, to byli indianie. Czyżby chcieli was zaatakować. Na wszelki wypadek pochowaliście brońwe wszelkich miejscach, z których nikt jej nie wypatrzy, a wy szybko wydobędziecie. Czy to dobry pomysł? Teraz była okazja się przekonać. Długie pióropusze kołysały się w rytm pędzących koni. Stres był wszech obecny. Michelle nieco spanikowała i zjechała z trasy starając się ominąć czerwonoskórych. Każdy z nich miał winchestera w ręku. Znając życie każdy gotowy do strzału.

Ale co to? Jeden z ludzi, gdy byli już na odległość strzału wyciągnął do góry rękę. Mina Coyote zrobiła się dziwna. Wcześniej nieco zdenerwowany indianin wyluzował. To był znak. Coyote doskonale wiedział że najwyraźniej przywódca bandy powitał go starym gestem ich przodków. Mimo to, kobieta jechała dalej, ale indianin widząc to zawrócił, najwyraźniej chcąc z wami porozmawiać. Gdy zobaczył Coyote'a przyspieszył nieco i będąc przy samochodzie wykrzyczał przebijając się przez ryk silnika:
- Witam! Jestem wódz Pikujący Jastrząb. Co sprowadza was w nasze rejony podróżni?...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 13-04-2008 o 18:45.
Bulny jest offline