Linkin Park odegrał w moim życiu bardzo ważną rolę, wyobraźcie sobie
.
Parę lat temu słuchałem rapu. Dennego, monotonnego, wyzbytego z ambicji i oryginalności rapu. W pierwszej gimnazjum zetnąłem się z ludźmi, którzy słuchali metalu. Wtedy to kumpel pożyczył mi parę swoich płyt, bym ten gatunek poznał. No i spośród Slipknota, System of the Down i paru innych spodobał mi się LINKIN PARK. Był on u mnie jakby etapem przejściowym pomiędzy rapem i metalem. Przez pewien czas byłem jego fanem, potem przyszła kolej na ostrzejsze rzeczy. LP wciąż lubię (choć słucham raz na ruski rok), a przyrównywanie go do gwiazd popu wydaje mi się głupie. Grają, co lubią, robią dobry show, ich muzyka jest w miarę ambitna i oryginalna, z pewnością zróżnicowana. Ot, niezła, ale nic niezwykłego.