Reputacja: 1 | [Próba zyskania wyróżnienia za najlepszy post miesiąca.] - Wodne lustro powiedz przecie, o czym człek ów ciągle plecie? Paprocki wyszeptał prostą inkantację i spojrzał w wodę. Po zakończeniu rytuału przestał skupiać się na krwiopijcach, chciał wiedzieć co dzieje się wokół zamku a nagłe poruszenie przy zdezelowanej szopie było co najmniej dziwaczne. Gry rozpoznał jedną z osób nie zastanawiał się ani chwili. Teraz był wdzięczny swojej przenikliwości.
”- W środku szopy ukrywa się zbrodniarz i złoczyńca, naszym zadaniem jest go dostać najlepiej żywego…choć martwy też nie będzie zły. Jest tylko jeden, ale nie lekceważcie go. - powiedział Bolko do swojej straży.” Profesor nawet się nie zastanawiał wiele. Wiedział, że Bolko w czymś macza palce, siła rytuału wciąż w nim huczała, więc gdy będzie na miejscu zorientuje się w sytuacji podwójnie. No i wdzięczność księcia za pomoc nie zaszkodzi. Zostawił nasłuch aby wiedzieć, co się dzieje, po czym spojrzał w stronę okna. „Będzie doskonałą podstawą” pomyślał i wyciągnął dłonie przed siebie. Słowa popłynęły z mocą, ciągnąc ją za sobą. Brama była wymagającą sztuką, ale on nie potrzebował przechodzić z armią, szedł sam, co czyniło zadanie dużo łatwiejszym.
Uniesione ramiona, zamknięte oczy, był pogrążony w takiej koncentracji, że wszystko dookoła niego przestało istnieć. Pozostała tylko jego siła i miejsca docelowe, które niczym latarnie w ciemną noc lśniły w jego umyśle. ”Przyzywam Portal...” – Tak brzmiały pierwsze tony zaklęcia, drugi raz dziś rezygnował z drogi na skróty i szedł wypróbowanymi sposobami. Tak, były bezpieczniejsze. Tak, były mozolne. Tak, z całą pewnością były skuteczne!
Z wiązki energii uformował odrzwia, które wspierały się na ramie okiennej i obudowywał je warstwa po warstwie, tworząc mocny szkielet podtrzymujący całą konstrukcję, na wypadek gdyby wydarzyło się coś nieprzewidzianego.
Wtedy, wysupłując pojedyncze nitki energii z całej tej konstrukcji, począł przerzucać je jakby w głąb utworzonego już przejścia. - Oto jest wasz cel. – rzekł, kierując je na poszukiwanie rzeczywistego odpowiednika obrazu przywołanego z pamięci.
Nitki energii, przypominające babie lato, wydłużyły się, stały cię cieńsze, wreszcie zupełnie zwiotczały, kierując się w bezdenną otchłań. Uderzenie serca - krytyczny moment, zimny pot i niepewność... - zniknęły natychmiast, gdy jedna z nici zaczepiła się o cel po drugiej stronie, poza zasięgiem wzroku. Za nią podążyła następna i kolejne.
Naraz Brama eksplodowała jasnością i w jednej chwili ze szkieletu energii powstała nietrwała, lecz na razie zupełnie stabilna całość.
Brama nie okalała już okna, teraz za nią były kwiaty, trawa zielona i soczysta i drzewa. Pogoda dopisywała, więc zaklęcie nie sprowadzi nad zamek żadnej nieprzewidzianej burzy. Twórca Bramy był zadowolony, całe zaklęcie zajęło bardzo mało czasu, pozwoliło w dodatku przygotować miejsce pod ewentualne kolejne eskapady. W dodatku sądząc po obrazie w misie nie musiał przejmować się, że ktoś dostrzeże jego wycieczkę. Ruchem dłoni dezaktywował obraz i poprawił strój. Pojawienie się tam ceremonialnie, gdyż tego stroju po rytuale nie zmienił, powinno dać odpowiedni efekt. Zwinnie wskoczył w miejsce, w którym całkiem niedawno było jeszcze okno. Powitało go wywracające wnętrzności uczucie bezwładności, gdy mijał horyzont zdarzeń i na jedno uderzenie serca ponownie pojawił się strach. Zostać uwięziony w tej przestrzeni równało się dołączyć do bytów o jakich nawet najzacieklejsi demonolodzy bali się myśleć. Krótki moment zwątpienia minął zanim zdołało się mrugnąć. Pozostało tylko zamknąć Bramę, czego dokonał krótkim gestem, pozostawiając ją w uśpieniu, kto wie czy kiedyś nie będzie mu potrzebna?
Poza starca na niewiele się przyda, ale przyjął ją częściowo.
Po chwili w okolice szopy nadszedł Profesor Michał Paprocki. – Witam państwa serdecznie, będziecie tak uprzejmi wyjaśnić staremu człowiekowi co to za raban o tej porze z dala od sali balowej, gałgany? - Wiedział, że nie musi mówić nic więcej, książę był sprytny i domyśli się choć połowy, powinien kryć go przed służbą, na pogawędki nadejdzie czas później. Teraz mógł z dumą oczekiwać aż wprowadzą go w sytuację i przedstawią osobom zainteresowanym, których z jakiegoś powodu nie zdołał jeszcze poznać. Zakamarek umysłu sprawdził jedynie zaklęcie zbliżeniowe jakie umieścił na drzwiach komnaty, tak, aby wiedział kto i po co przybywa pod jego pokój... chyba nie było nieprawidłowości, jeszcze. Księżna nie odpowiedziała żadnym działaniem na jego oświadczenie...
__________________ * All those who would hold Magic's Power must then pay Magic's Price.
* (...)Had Vanyel with his dying breath commanded trees to slay?
* Earth and water, air and fire, mold thy power to my desire!
* Zhai'helleva!
Ostatnio edytowane przez Eperogenay : 18-04-2008 o 15:08.
Powód: (Poprawki kodu)
|