Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2008, 10:07   #7
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
Tom po wejściu do pomieszczenia rzucił krótkie spojrzenie całemu gabinetowi. Ten, niewątpliwie był zadbany, lecz jakby śmieszył Sawyer’a.
”Po co komu telefon w tych czasach?” – myślał.
Po wysłuchaniu przemowy burmistrza odpowiedział.
-Nie, jednak pomysł z samochodem nie wypali… Myślę, że lepiej zaopatrzyć Indiańca w materiały wybuchowe, wysłać go do nich a potem wysadzić, gdy tylko przywita się z żoną.… - mówił, uśmiechając się głupio.
-Jednak jak zrobić to, żeby doszedł do nich i wybuchł przy nich a nie gdzieś na pustynii. – ciągnął.

Tu pozwolił sobie na chwilę przerwy i ruszył się po szklankę wody. Nalewając sobie po sam brzeg, odpowiedział jakby w zamyśleniu:
-Myślę, że gdybyśmy odpowiednio go naćpali, ucięli język i skierowali na wioskę Indiańców, to dałoby efekt.
-Co wy na to? – zapytał, wypijając wodę jednym łykiem.
Burmistrz jakby się zamyślił, by po chwili odpowiedzieć:
-Jestem pełen obaw, czy to aby na pewno będzie dobry pomysł. Jeśli Indianiec zawróci w naszym kierunku i wybuchnie przy nas? – pytał Toma wyzywającym tonem.
-Albo jeśli coś pójdzie nie tak i staniemy się mutantami?! – wrzeszczał.
Nerwy mu widocznie puściły, bo ruszył się po szklaneczkę whisky. Tom widząc, że burmistrz pije whisky, a on sam wodę, szybko nalał i sobie.

-Wszystko pójdzie dobrze. – rzekł John, wytrącając tych dwoje z zadumy.
Tom ciągle dolewał sobie whisky.
-Ale póki co nie mamy materiałów wybuchowych. – rzekł przyglądając się Alanowi.
-Gdzie możemy je zdobyć? – zapytał pytająco.
 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."
mjl jest offline