Pierwszą rzeczą jaka rzucała się w oczy w wglądzie mężczyzny była imponująca muskulatura, drugą wielki tatuaż na piersi przedstawiający atakującą kobrę której ciało poniżej głowy zmieniało się w łańcuch opasujący kilkakrotnie tors. Dopiero po przełknięciu tych dwóch faktów dało się zauważyć śniadą skórę pociętą niezłą kolekcją blizn najróżniejszych rozmiarów i kształtów i twarz pasująca do najgorszego zakapiora. Czarne oczy, czarne włosy na jeża i czarna tygodniowa szczecina na podbródku dopełniały całości wizerunku typowego Meksa. Tubo uniósł głowę i uważnie przyjrzał się nadchodzącym, wyglądało na to, że to z nimi będzie dzielił celę. Jeden czarny, wygląd typowego cwaniaczka. Drugiego gdyby to było w Detroit Tubo wziąłby za parker lotsa, ten sam styl. Wstał powoli i uśmiechnął sie szeroko ukazując garnitur śnieżnobiałych zębów. -Buenos dias compadres. Wygląda na to, że wpakowali nas do jednej celi w takim wypadku wypadałoby się zapoznać. Jestem Jose ale wołają mnie Tubo, po waszemu wąż. Urodzony w Hegemonii z zawodu gladiator obecnie jak widać kibluję. Skazany za podwójne zabójstwo i kilkukrotne ciężkie pobicie połączone z tym no... Niszczeniem mienia prywatnego! A po ludzku to była burda w barze i dwóch gnojków okazało się z gówna ulepionych i skończyli z połamanymi karkami. Tyle o mnie.
Powiedział z mocnym hiszpańskim akcentem którego nie zniwelowały nawet lata pobytu w Detroit. Mówiąc cały czas się uśmiechał i bacznie przyglądał nowym kompanom. Może okażą się sprzymierzeńcami a może kolejnymi wrogami którym trzeba będzie poskręcać karki, zobaczy się.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |