Wyszliście z przedziału i skierowaliście się w stronę, w którą jechał pociąg, gdyż tam mieliście nadzieje znaleźć wagon restauracyjny. Wybór był słuszny - za chwilę poczuliście dochodzący do was zapach gotowanych parówek. WARS znajdował się dwa wagony od waszego.
W środku było prawie pusto. Tylko jeden facet ze smakiem zajadał parującą parówkę. Dojrzała pani z obsługi WARSa krzątała się po wagonie ze ściereczką, czyszcząc w pośpiechu czteroosobowe stoliki. Za prowizorycznie ustawioną ladą stał wąsaty, łysy gość i patrzył raz na was, raz na ladę zastawioną różnymi batonikami, ciastkami i napojami. - Czego Panowie życzą? - spytał chrypliwym głosem siląc się na uprzejmość.
W tej chwili pociąg zatrzymał się. Usłyszeliście niewyraźnie brzmiącą dworcową zapowiedź. Kolejna stacja. Bezpośrenio za oknem widniała tablica, na której wielkimi, czarnymi literami napisane było "Szczecin Dąbie". |