Skoro tylko elfka zjawi się w izbie - bo niechybanie przeszkodzi nam to w rozmowie z karczmarzem - kiwam jej, aby zbliżyła się do nas, w nadziei, że może włączy się do rozmowy i wyciągnie z gospodarza zajazdu jakieś dodatkowe informacje. Tym bardziej, że śniadanie już stygnie i czeka na nią...
Kiedy już skończymy pogaduchy z oberżystą, proponuję niezauważalnym skinieniem głową odsiąść się w najpdajszy kąt izby. A tam - cały czas przyciszonym głosem - pytam Lorelai o drogę do Gisoreux:
- Wyglądasz na bywałą w lasach i na traktach, może znasz jakieś dobre drogi, którymi można szybko dotrzeć do Gisoreux? Ja niestety nie posiadam zbyt dobrych map, a na trudnej sztuce logistyki znam się raczej śre... Uh, ekh, bah... Doskonale - jak każdy krasnolud! Jednak jak wiadomo, co dwie głowy to nie jedna... |