- Cóż za indywiduum - pomyślał Azis o tajemniczej postaci.
Miał mieszane uczucia co do swojej nowej drużyny. Z jego dotychczasowych była ona chyba najdziwniejsza.
Popatrzał po twarzach tych krzyży zostali na każdym zatrzymując wzrok na krótką chwilę i spoglądając przenikliwie w ich oczy.
Mając czas do następnego dnia Azis postanowił przygotować swoje zaklęcia w zaciszu swojego pokoju, oraz zakupienie potrzebnych na wyjazd przedmiotów.
Wstał wziął swoją kosę i powiedział.
- A zatem panowie wszystko już wiemy. Mam nadzieje że nikt nie zaśpi i że wszyscy stawia sie przy bramie jutro o umówionej godzinie. W chwili obecnej muszę was jednak opuścić.-
Ukłonił się delikatnie po czym udał się do wyjścia. |