Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 17:50   #5
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Zasheir rozejrzał się po zebranych jegomościach z wyraźną nutką rozbawienia igrającą w jego źrenicach.

Hehe... aleś sobie tym razem dobrał kompaniiiję Zasheir, nie ma co... karzeł z górą mięśni na tyle dużą, że napięty biceps mógł być niemal większy od głowy, z przewieszonym przez plecy kijem oraz szerokim mieczem, który mógłby mu służyć jako stół, jakiś milczący jegomość na tyle najwyraźniej brzydki, że musi chować facjatę pod przepastnym kapturem, spod którego błyszczy spojrzenie bardziej kocie, niż u niejednej nałożnicy z miejskiego haremu i ponuro wyglądający kapłan w zbroi błyszczącej na wysoki połysk niczym żyrandol w pałacu syl-Pashy Calimportu... i do tego ta kosa - zaprawdę powalająca gromada... - pomyślał sobie Zasheir Hassain zerkając swoimi wielkimi, czarnymi, typowymi dla południowców oczami, po kolei na każdego z tej ponurej trupy. Atmosfera była gęstsza niż smoła i chcąc ją trochę rozrzedzić i nakłonić pozostałych do rozwiązania języków przerwał ciszę:

- Panowie więcej uśmiechu na gębach - czeka nas wspólny kawał dobrej zabawy!

Nikt się nie zaśmiał, nikt na to nie zareagował w żaden sposób, bynajmniej w żaden, który rzuciłby się calimshyczykowi w oczy, a jego uwadze nie często coś umyka - w tym mieście nie można sobie zbyt często pozwalać na nieuwagę, a wykonywany przez niego zawód wcale nie pozwala tej częstości zwiększyć. Dobrze jest grać durnia - łatwiej wyżyć, gdy nikt nie traktuje cię, jako poważnego pod żadnym względem. Zasheir już miał ponownie zarzucić jakimś tekstem, gdy drzwi tawerny otwierają się i zimne, nocne powietrze zamknęło jego usta w pół dźwięku, czego efektem było jedynie czknięcie. Do stolika przysiadło się dwóch nowych jegomościów. Kiedy Zasheir zorientował się na kogo patrzy, włosy zjeżyły mu się na głowie, a ciarki które przeszły wzdłuż kręgosłupa przywiodły na myśl tylko dwa słowa - Srebrna Klinga, tak właśnie wołali na przywódcę Czarnej Ręki, organizacji do której należał, chcąc lub nie, Zasheir:

- Witajcie, przyjaciele. Wszyscy mnie zapewne dobrze pamiętacie, ale żeby nie było nieporozumień, przypomnę się. Jestem Złote Oko. To ja połączyłem wasze nietypowe facjaty w zgraną drużynę. - wypalił większy z mężczyzn.

Nie żebym nazwał to drużyną, ale wygląda na to, że taką będziemy musieli się stać - pomyślał sobie Zasheir, jednak myśli te nie znalazły ujścia w słowach, na całe szczęście.

Pomiędzy dwoma przybyłymi mężczyznami wywiązał się dialog, bądź raczej słowna przepychanka, której finałem było sedno sprawy, które najbardziej interesowało Zasheira:

- [...]Macie jasny cel: Zdobyć części krzyża, naszej klanowej pamiątki. Otrzymacie 3.500 sztuk złota na głowę za jedną część. Oczekuję was z pierwszą częścią krzyża za 2 tygodnie, w tym miejscu[...] - rzekł Złote Oko, a w uderzenie serca po wzięciu sobie przez niego przerwy na oddech ponownie wtrącił się drugi jegomość, Aeris, jakby czekając tylko na okazję, by po raz kolejny wejść w słowo osiłkowi:

- Macie czas na przygotowanie się do jutra do dwunastej. Oczekuję was przy południowej bramie. Aaa i jeszcze moja rada: zakupcie mikstury leczenia i jakieś uzdrowicielskie manele, mogą być wam potrzebne. Mam nadzieję że każde z was ma wierzchowca? Jeśli nie, radzę zakupić.

Zasheir zaklął w myślach - wiedział, że zapomniał o czymś ważnym... wczoraj w domu uciech przewalił wszystkie pieniądze, tak więc z wyraźnie skwaszoną miną przyjął tą wiadomość.

- Hehehe wiedziałem, że o czymś zapomniałem! Tak się składa, że nie mam ani jednego, ani drugiego, ani trzeciego - powiedział Calimshańczyk trzaskając się otwartą dłonią w czoło, przywódca przywódcą, ale kasę skądś wytrzasnąć w końcu trzeba - Byłoby niezmiernie miło o wspaniały Shaakthornie, gdybyś mógł hojnie zarzucić jakąś monetą na dobry początek, co by łatwiej było przynieść ci to czego pożądasz - dodał Zasheir wstając i podchodząc do mężczyzny, klepiąc go przy tym poufale po ramieniu. To go kiedyś zgubi... kiedyś, ale jeszcze nie dziś... oby nie dziś. To wszystko przez to piwo...

- Aaa no i co to w ogóle jest ten Biały Krzyż, po co jest potrzebny i dlaczego akurat teraz. Ja wiem, wiem... mało dyskretne pytania z mojej strony, ale przyznać musisz, że jeśli MY będziemy dobrze poinformowani, to MY się lepiej przygotujemy, MY mamy większe szanse na przeżycie, a TY masz zdecydowanie większą dzięki temu szansę szybkiego otrzymania tego całego krzyża - powiedział jeszcze łotrzyk wracając na swoje miejsce, na drugą stronę stołu, na bezpieczną odległość, zdając sobie sprawę z Faux Pas jakie przed momentem popełnił. Może i należał do Czarnej Pięści, ale był tylko mrówką w całym mrowisku. Mimo wszystko, to nie zmieniało faktu, że znał wartość swoich usług, jednak nawet pomimo tego napiął swoje mięśnie gotów do odskoczenia w razie przypływu złości Shaakthorna, który mógłby chcieć wymłócić mu skórę.


__________________________
Przygotowuję akcję odturlania się, w razie gdyby Złote Oko albo Aeris w przypływie złości chcieli mnie zaatakować.
 

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 22-04-2008 o 23:29.
Cosm0 jest offline