Grupka stała tak przez chwilę, gdy nagle zadzwoniły dzwony. Wszyscy słudzy zaczęli się zbierać, pozamykano stajnie, wszelkie pomieszczenia gospodarcze, itp. 'Podano' również zamówienia... Cliff był prawie zadowolony z tego co dostał. Stał przed nim osiodłany zadbany koń. i wszystko dokładnie to co zmówił, przy koniu położono spory plecak. Gdy młodzieniec zajrzał do środka zobaczył że wszystko tam jest wrzucone... a nie włożone, świeczki były połamana przez toporek który je przygniótł miażdżąc też buteleczkę z oliwą, na szczęście więcej niespodzianek nie było. Rezen dostał to co chciał - konia. Koń miał nawet kantar na głowie, niestety nic więcej, żadnego siodła a nawet derki. Thruli zdziwił się że sługa wrócił tak szybko, zaraz zobaczył dlaczego. Najwidoczniej znalazł nie ten dom co trzeba i przywiózł to o co został poproszony tylko w rozmiarach człowieczych. Zbroja była za duża na krasnoluda. Reszta ekwipunku pasowała, nie licząc modlitewnika. Na książeczce napisane było: "Wszystkie modlitwy jakie porządne dziecko znać powinno". Thoden otrzymał muła i płaszcz jedzenie piwo i wszystko o co poprosił. Chyba był z siebie zadowolony.
Słudzy znikli gdy tylko podali zamówienie...
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć. |