Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2008, 10:31   #195
Odyseja
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Weronika wyraźnie już znudzona siedziała przy stoliku. Wpatrywała się w skrawek nieba widoczny przez okno w zamku.

- Czemuż to tak zacna panienka siedzi samotnie przy stole? Może mógłbym dotrzymać towarzystwa tak pięknej istocie?

- Jeśli chcesz, to proszę bardzo, a ja się w tym czasie przejdę.

Chłopak najwyraźniej nie zrozumiał aluzji. Weronika westchnęła. Wstała, ale nie miała najmniejszej ochoty się stąd ruszać. Usiadła i nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w stojący niedaleko kielich z winem. Głód... Nie miała ochoty na jedzenie, ale ten uciążliwy głód doskwierał jej coraz bardziej. Rzuciła okiem na nudnego młodzieńca, opowiadającego o swoim majątku i zrozumiała. Czerwone wino w poruszonym przez kogoś kielichu poruszyło się jak krew pulsująca w żyłach. Słodka, gęsta krew... Łagodząca głód i pragnienie... Nie. Z trudem odrzuciła od siebie te myśli i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom, dając chłopakowi wyraźnie do zrozumienia, że ma go dość. Chyba się przedstawiał, ale umknęło to uwadze szlachcianki.

- Witaj Weroniko.

Odwróciła się. Starała się ukryć wyraźne zaskoczenie na widok nieznajomego. Uważnie przyjrzała mu się swoimi błękitnymi oczami. Mogłaby przysiąc, że widzi go po raz pierwszy. Z łatwością też stwierdziła, że jest on o wiele przystojniejszy od chłopaka który siedział obok niej.

- Wiem, że nasze ostatnie spotkanie nie zakończyło się zbyt przyjemnie, ale mam nadzieje, że nie żywisz do mnie urazy. I wciąż wierze, że zechcesz zaszczycić mnie tańcem.

Weronika momentalnie zaskoczyła.

- Czemuż dalej miałabym się gniewać? Zostawmy za sobą to, co było.

Weronika wstała i podała młodzieńcowi dłoń do tańca. Zwróciła się jeszcze do szlachcica, który oburzony nie wiedział co powiedzieć.

- Wybacz, może kiedy indziej dokończymy tę... - nie mogła się powstrzymać. Ziewnęła, zasłaniając twarz dłonią. - interesującą konwersację. - Chłopak raczej nie był zbyt bystry, bo najwyraźniej nie zrozumiał wyraźnej aluzji.

Zagrała muzyka, a Weronika zakręciła się w tańcu. Włosy owiewały jej bladą twarz.

Nieznajomy doskonale prowadził.

- Dziękuję za ratunek. Myślałam, że nigdy się od niego nie uwolnię. - zaczęła po chwili z wesołym uśmiechem na twarzy. - Jak ci na imię? No i skąd wiesz, jak się nazywam? - zapytała, nie przerywając tańca. Jeżeli młodzieniec chciał ją zaintrygować, to mu się na pewno udało.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline