Cliff z trudem powstrzymał uśmiech gdy zobaczył, co dostali jego przyszli towarzysze. Wizja Rezena jadącego na oklep czy Thrulira w zbroi ciągnącej się po ziemi... Faktycznie trzeba było wszystko precyzyjnie opisywać. Słudzy Sokoła byli bardzo mało inteligentni. Lub bardzo dobrze udawali takowych. "Ciekawe, co zrobiono z moim zamówieniem" - pomyślał, wyciągając z plecaka zamówione przedmioty.
Nawet nie było tak źle. Co prawda buteleczka po oliwie nadawała się tylko do wyrzucenia (co zaraz zrobił, starannie wytrzepując z plecaka resztki szkła), ale reszcie w zasadzie nie można było nic zarzucić. Jedzenie było starannie zapakowane, co go zdziwiło, bo wcześniej nie pamiętał o takim drobnym szczególe, a oliwa, której faktycznie było niewiele, wsiąkła w szmatki, w które zapakowany był prowiant. "Najwyżej będzie bardziej tłusty" - pomyślał.
Połamane świeczki od biedy można było wykorzystać, a pozostałym przedmiotom nic się nie stało.
Spakował wszystko ponownie do plecaka, potem przytroczył cały bagaż do siodła.
Na koniec wyciągnął nóż i obejrzał ostrze. "Można by to trochę podostrzyć" - pomyślał, ale postanowił z tym poczekać do najbliższego dłuższego postoju. Nie spodziewał się, by nóż był potrzebny w najbliższym czasie...
Schował nóż do pochwy i przyczepił ją do pasa.
Spojrzał na towarzyszy.
- Jeśli jesteście gotowi, to możemy ruszać - stwierdził.
Co prawda w tym momencie doszedł do wniosku, że trzeba było jeszcze wypytać o wygląd imć Glad Tarenif oraz o nazywę jego siedziby. Ewentualnie poprosić o mapę...
Ale na to było już za późno... |