Wieczór był chłodny, ale Azis był przyzwyczajony przecież nie jedną noc spędził pod gołym niebem. Wziął głęboki orzeźwiający oddech po czym zacisnął mocniej płaszcz i ruszył w bliżej nie określonym kierunku. Po krótkim spacerze wrócił do gospody i udał sie do pokoju. Ściągnął zbroje zrobił prowizoryczny ołtarzyk i rozpoczął modlitwy o zaklęcia na przyszły dzień. Po zakończeniu położył się spać. Rano musiał wstać wcześniej było trzeba kupić jeszcze konia. |