Alfred po trwających parę chwil poszukiwaniach, w reszcie znalazł jakiś kawałek materiału nadający się na opatrunek. Podszedł z nim do Adrena i zaczął opatrywać jego ranę. Nie była groźna, było to raczej draśnięcie, ale nie można było pozwolić by wdało się zakażenie.
Kolejne osoby przemawiały, przedstawiały swoje racje. Szlachcic mówił coś o wydarzeniu w Nuhl, o którym niziołek słyszał kiedy jeszcze pracował na dworze von Vlfgromów. Każdy miał inne zdanie i wszystko zaczęło się Merrickowi mieszać. Postanowił nie mieszać się w spór i zaczekać na werdykt kapłana. Słowa mnicha wydały mu sie logiczne i musiał przyznać, że rozwiązanie przedstawione przez niego odpowiadało. Miał jedynie zastrzeżenie do tego fragmentu jego wypowiedzi, w której mówił o winie wszystkich zgromadzonych w gospodzie. Alfred nie uważał, żeby był winny w jakikolwiek sposób. Jednakże uznał, że braciszek się zagalopował i nie wliczył go do tych "wszystkich". Już się przyzwyczaił do pomijania jego osoby w ważnych sprawach.
- Otto ma rację panie Adrenie - szepnął do maga. - Puśćmy to w nie pamięć. Jak to mówią: "Niezgoda burzy, a zgoda buduje", czy jakoś tak.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane,
Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |