Tak, pogoda na podróżowanie była wyśmienita. Od samego początku krasnolud miał problemy z prowadzeniem kucyka. Pomijając słabą umiejętność jeździectwa, czy jej brak, kuc nie słuchał się, jechał za szybko, a kapłanem rzucało. Co chwile można było usłyszeć cicho wyszeptywane przekleństwa pod nosem krasnoluda, przyprawiało was to o uśmiechy.
Mimo wszystko widać było, że krasnolud wyciągał wnioski i jechało mu się coraz lepiej. Minęli kapliczke. Na widoku pojawiła się karczma, mała wiejska karczma. Kapłan popatrzył po towarzyszach, pewnie też zobaczyli karczme.
Jechali dalej w milczeniu, gdy nagle jeden z towarzyszy odezwał się: "- Może by tak wpaść tam - wskazał karczmę - i coś przegryźć? Po co tracić zapasy... Poza tym moglibyśmy się dowiedzieć, jak daleko jest do najbliższej wioski. I czy zdążymy tam przed zmrokiem." - krasnolud słuchał uważnie..poczym zareagował z aprobatą na słowa człowika: - Dobry pomysł, już ledwo co wytrzmyję na tym koniu...zatrzymajmy się. Może dowiemy się czegoś więcej o Gladzie Tarenifie. |