Drużyna zostawiła konie na dworze - nie licząc jednego z krasnoludów który przyszedł pieszo - i weszła do karczmy. W środku było dość ciemno i chłodno. Po wejściu od razu rzucał się w oczy znak nad karczmarzem: Korona z czarnego żelaza zwieńczona pięcioma szpikulcami. Wnętrze gospody było schludne i zadbane, lecz i puste - nie licząc grubszego starego mężczyzny za barem i młodziutkiego barda w rogu nucącego 'morskie piosnki'.
- Oho, pierwsi goście dzisiaj! - wykrzykną wręcz karczmarz.
Słowa te upewniły przybyszów że tłumów tu się spodziewać nie można, skoro po południu to oni są pierwsi.
- Co podać? Pewnie piwa, jak wam Manann miły pierwszy kufel gratis. - karczmarz mówiąc to już nalewał złocisty trunek.
- Co was sprowadza w moje progi tak wcześnie? Spodziewałem się gości dopiero przy wieczorze.
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
Ostatnio edytowane przez zbik_zbik : 28-04-2008 o 06:49.
|