-
Proszę państwa, nazywam się Kojot i ja pomogę wam dostać się do pewnej kopalni gdzie ukryłem kilka lat temu ładunki wybuchowe, zastawimy pułapkę na tamtych - doszedł ich głos z cienia gdzie nie dochodziło światło i po chwili wyszedł z tamtąd pewien kowboj. Jego buty były ciężkie a głos bassowy. W ręku miał Winchestera, którego oparł na ramieniu
Przeszedł kilka kroków aż znalazł się pod drewnianym, masywnym stole i rozejrzał się po zebranych. Z jego twarzy, teraz oświetlonej dało się wywnioskować, że to jego nie pierwsza wyprawa przeciw ińdiańcom. Miał blizny. John i Tom oraz Alan stali się teraz towarzyszami Kojota i muszą odbić zakładników z wioski ińdiańców. Muszą ruszać już niedługo a już się ściemnia.
- Panowie, musimy ruszać, tak jak powiedział pan John.
- No to do boju! - krzykneli jednocześnie.
Po chwili wychodzili z gabinetu i wyszli na zewnątrz