Krasnolud wszedł do karczmy powolnym krokiem. Rozejrzał się, nie było tłoku..w zasadzie nikogo nie było. Spojrzał na karczmarza, powitał go skinieniem głowy. W budynku było znacznie chłodniej niż na zewnątrz. Kapłan usiadł przy stoliku, usiadł jak mógł najwygodniej: - Karczmarzu..wspominałeś coś o napojach..dla mnie źródlana woda. Karczmarz nieco zdziwiony: - Krasnolud odmawia piwa?- rzekł to bardziej do siebie, aby uwierzyć. - Widzisz.. musiałem porzucić wiele, co typowe dla krasnoludów- uśmiechnął się po przyjacielsku.
Kapłan korzystał z karczmianych wygód jak najbardziej się da, już nic więcej nie mówił, tylko przysłuchiwał się rozmowie jego kompanów z karczmarzem. |