Del uważnym wzrokiem spoglądał na straż czuwającą przed wielką bramą miejską. Nie zaskoczył go fakt, że straż była czujna i wyglądała na obytą z wojaczką. "Ale w końcu nie jestem żołnierzem. Ze złodziejem gorzej walczyć." Wolno ruszył stępa na mocnym, pociągowym koniu zabranym z wioski, gdy jego wzrok spoczął na reszcie zawodników. Uśmiechnął się i skinieniem ręki pozdrowił oponentów. Dłużej jego wzrok zatrzymał się na ładnej, obdarowanej przez naturę dziewczynie. "Patrz na kobiety" Możesz być ze mnie dumny, Ozz. Schylił się w siodle, zerwał kwiat i łagodnym podmuchem wiatru wysłał go panience. "Ale i tak Arwyn jest ładniejsza.-pomyślał kierując się ku miastu. Pierwszą rzeczą jaka wpadła mu w oko był piętrowy rozstaw domów, który skutecznie mógł zatrzymać piracki atak. Zapamiętując wszelkie szczegóły budowy miasta, ruszył do okazalszej karczmy w Everdret. "Nie ma to jak poparcie ludu. Byleby tylko mieli dobre piwo, kasę i gitarę". |