Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2008, 16:45   #4
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
To miejsce nie należało do jego ulubionych. Ale nie zawsze można było mieć to, co się chciało. Od czasu do czasu trzeba było zrobić dalszą wycieczkę...
Przysiadł na chwilę na chodniku. Nie dało się nie wysłuchać wiadomości wylewających się na ulicę z odbiornika znajdującego się w pobliskim lokalu. Nieco różniło się to od plotek krążących po podziemiu. Paroma szczegółami.
"Rośnie nienawiść do Strażników" - powtórzył. - "A wraz z tym cena za ich głowy. I liczba myśliwych..." - skomentował. Stale w myślach.

Przez moment zaczął się zastanawiać, kim był człowiek, który narobił takiego zamieszania. I czy nie warto czasem własnoręcznie wbić jakiejś malutkiej szpileczki w tłusty zadek Konsorcjum. Na przykład wpuścić do sieci wirusa, jakim ostatnio się bawił...
Albo zrobić coś bardziej spektakularnego - posadzić jakiś statek kosmiczny na dachu Konsorcjum... Co byłoby bardzo widowiskowe... i raczej mało skuteczne...

Już miał wstać i ruszyć w stronę baru, by uzupełnić nadwątlone zapasy, gdy usłyszał ciche kroki, a tuż przed nim zatrzymała się para stóp. Damskich. Stanowiących zakończenie całkiem zgrabnych nóg... A wyższe partie były równie ciekawe...
A uśmiech przemiły...
Rzecz nie tylko nie spotykana, ale również bardzo podejrzana w tym kawałku świata.

- Dzięki, panienko - wychrypiał, gdy obok niego spoczął pakunek ozdobiony uśmiechniętym ryjkiem. Takim samym, jak na jego czapce.
"Jeszcze trochę i oduczę się normalnie mówić" - pomyślał.
Wzrokiem odprowadził dziewczynę. Chociaż torebka miała wszelkie pozory autentyczności, to jej dostarczycielka w żadnym wypadku nie wyglądała na typową "Świnkę" z McPiggy's. Na "Prosiaczka" tym bardziej...
Neoburger pachniał wspaniale, a paluszki wyglądały, jakby wyjęte prosto z pieca.
"Ciekawe rzeczy zaczynają dodawać do zestawu firmowego" - pomyślał, starannie skrywając przed okiem postronnych przedmiot stanowiący wyrok śmierci na każdego posiadacza...

Nie zawracał sobie głowy sprawdzaniem, czy go ktoś obserwuje. Jeśli to było Konsorcjum, to mieli go jak na widelcu.
"Jeśli chcą, bym ich doprowadził do wspólników, to się rozczarują" - pomyślał ze starannie skrywanym rozbawieniem. Kaleka, taki jak on, nie powinien mieć zbyt zadowolonej twarzy. Nawet jeśli właśnie dostał darmowe śniadanie...
Wstał powoli i wyraźnie podpierając się laską ruszył do baru.

Do domu, jeśli tak można było nazwać miejsce, w którym aktualnie miał swoją 'kwaterę główną', dotarł drogą okrężną. I, w zasadzie bez kłopotów...
Piwnica spalonego budynku miała wiele zalet. Brak współlokatorów... Woda, prąd z generatora... Miejsce na malutką salkę treningową... Gdyby się uparł, miałby nawet wszystkie programy Tri-Vi... Ale codzienne wysłuchiwanie piania szczekaczki byłoby niestrawne... Wystarczyło raz na jakiś czas...

Podgryzając zimnego już paluszka spoglądał na bransoletkę. Wyglądała na standardową.
Miał przed sobą dwie możliwości - albo wrzucić bransoletę do ścieków, co powinien był zrobić tuż po jej otrzymaniu, albo...

Nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił.
Holograficzny ekran rozwinął się natychmiast. Pusty...
Za to z głośniczka rozległ się głos:
...daj przy okazji numer dziewczyny która dostarczyła przesyłkę.

Wiele mógł się spodziewać, ale akurat tego - nie....
- Nigdy nie sądziłem, że ktoś użyje tę błyskotkę by znaleźć sobie dziewczynę... - powiedział.
 
Kerm jest offline