Hmm to bardzo fajnie, mam tylko nadzieję, że autorzy tego podręcznika wykazali się mniejszą fantazją niż autorstwo pierwszej części bestiariusza, gdzie nawymyślane potwory przypominały raczej rewię sraszydeł, albo cyrk niż księgę bestii...
Swoją drogą jak tak dalej pójdzie to się nie doczekamy chyba na ten przewodnik po Dragonlance, bo już od ponad roku jest tłumaczony, a wydać go mieli... Hoho już nie pamiętam jak dawno