Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2008, 11:51   #2
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Samuel Dobrot herbu Doliwa (Tres Rosae)

Popędzał konia, zły że w nieodległym Kampinosie drogę zmylił, przez co może na czas w umówionym miejscu sie nie stawić. Koń, moskiewski srokacz, jakby wyczuwając zdenerwowanie swego pana, co i rusz głową podrzucał, usiłując zerknąć na niego, ale gnał wytrwale naprzód.



Belzebub


Spod końskich kopyt uniosły się chmury kurzu, gdy jezdziec ujrzawszy przysadzisty budynek karczmy ostro ściągnął wodze.

- Stój Belzebub, to chyba tu...- ni to do wierzchowca, ni to do siebie mruknął szlachcic.

Podjechał wolno do studni na podwórcu i zsiadłszy z rumaka wyciągnął osadzone na długim żurawiu wiadro wody. Pił długo, resztę wylał na czuprynę, nie przejmując się strużkami wody ściekającymi na żupan.

- Konia wytrzyj dobrze, podsyp owsa, napój. Spraw się dobrze, bo inaczej...- krótkie zdania przypominające raczej komendy zdawały się świadczyć, że przyjezdny jest, a może był jeszcze niedawno żołnierzem. Krótki ruch ręką akcentujący ostatnie słowa skierowane do chłopca, który wybiegł z karczmy, mówiły, że właściciel Belzebuba poleceń powtarzać nie lubi.

Szlachcic był to jeszcze stosunkowy młody, do lat trzydziestu dochodzący, wzrostu słusznego. Żupan barwy brązowej przepasał pasem czerwonym, teraz wyblakłym mocno od słońca, za który zatknął pistolet. Na rapciach wisiała zygmuntówka z paluchem w wyszarzałej i przetartej pochwie.

Z sakwy która miał zawieszoną przy końskim siodle wydobył fajkę i nabił zielskiem. Pachołek od koni aż gębę otwarł ze zdziwienia, gdy przybysz ogień skrzesał, wsadził cybuch do ust i po chwili zaczął z nich dym wypuszczać.

Widać wyrostek nie widział jeszcze tu na spokojnym Mazowszu ludzi tytoń palących, obyczaj już rozpowszechniony wśród żołnierzy, szczególnie tych co za granicami wschodnimi i południowymi Rzeczypospolitej bywali.



Samuel Dobrot Herbu Doliwa (Tres Rosae)


Pan Samuel wąsy przygładził i ruszył w stronę karczmy. Drogę zastąpił mu pacholik, widać sługa jakiegoś szlachcica.

- Nie wolno ! Pan cześnik warszawski Sosnowski zakazali !

- Mnie wolno ! Ja do niego, z drogi chłopie !

Szorstko odsunął sługę i cicho drzwi otworzywszy stanął za plecami rozpoczynającego przemowę cześnika. W milczeniu słuchał kiwając czasem głową, jakby zgadzając sie z tym co ów mówi. Gdy pan Jeremi skończył ozwał się.

- Gwałt tu jakom żyw i niesprawiedliwość. Słowem zaświadczyć mogę, że sąsiedzi zli i zawistni utrapieniem być potrafią dla spokojnego człeka. Jestem Samuel Dobrot herbu Doliwa z Litwy. Defensor Ojczyzny miłej, przez los i zawistnych ludzi pokrzywdzony. Masz Waszeć pomoc w wyrównaniu krzywd żołnierza UBOGIEGO, lecz uczciwego - w jego głosie dało sie wyczuć ów lekki zaśpiew świadczący że faktycznie boćwinkarzem jest, ale długo w rodzinnych stronach nie bywał, albo dawno z nich wyjechał.


Herb Doliwa
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 06-05-2008 o 21:39.
Arango jest offline