Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2008, 20:54   #3
Oromis
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dzieci, dzieci trzymające się za ręce, taki pełen nadziei illydyczny obraz tylko on wrył się w pamięć pozostałe przeminęły, niczym, niczym, moja śmierć.

Śmierć? Ja umarłem, przecież, dzieciaki, ta dziewczynka czaka na bułki na pomoc, tak nie można ja muszę wrócić, dlaczego?

Aldona? Kto to, kto to mówi.

Zagubiony.
To oddawało jego aktualną sytuację, zawsze wiedział, gdzie i kiedy jest, teraz tego nie wie, co więcej ktoś pyta o jego śmierć. A przecież w niebie czy piekle powinni o tym wiedzieć, czy jestem gdzieś indziej? jeśli tak to gdzie?

Kobieta, czy ta kobieta ma rozdwojenie jaźni, nawet po śmierci, ciekawe, gdybym żył skierował bym ją do mojego dawnego przyjaciela ze studiów, wolał siedzieć za biurkiem ja zająłem się dworcami, a teraz jestem gdzieś. Czemu?

Czy to przeznaczenie?, Nie, nie ja nie wierze albo nie wierzyłem w przeznaczenie to jakiś przypadek że ja a nie ktoś inny tu jest.

Po chwili, uspokoił się, był przyzwyczajony do stresu, przeszedł wiele szkoleń, bycie streetworkerem wymagało umiejętności, wiedzy i instynktu. Stał sie spokojny.

- Ja, nie wiedział czy powinien, ale to zrobił, beznamiętnym głosem, teraz mu było wszystko jedno, przynajmiej tak to wyglądało, zostałem zabity przez mojego podopiecznego.

Był to Kuba, na dworcu już od około półtora roku, ma bądź miał jakieś 17 lat, sprzedawał narkotyki i powoli popadał w nałóg, był przeciw nowo przybyłemu. Uciekł z patologicznej rodziny, jedynak.

Czy nie jest dziwne to że nadal się przejmuje?