Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2008, 21:04   #675
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Lidrael był o wiele starszym od niego demonem, a Astaroth uwięziony w śmiertelnej powłoce nie mógł sobie pozwolić na przypadkową śmierć. Pierwszą myślą było chwilowe zatrzymanie demona wykorzystując słabość jego umysłu, jednak ten plan miał pewną słabość, a mianowicie nie uwzględnił w swoich kalkulacjach wściekłości przeciwnika, przez którą w pierwszym momencie zignorował widziany przez siebie obraz i zranił go. Całe szczęście, że zatrzymał się zdumiony faktem jego śmiertelności, ponieważ w przeciwnym razie mogło być nieprzyjemnie. Na dodatek wreszcie zauważył wizję swojej ukochanej i dał mu chwilowo spokój. W tej sytuacji najlepsze byłoby wykończenie do na odległość i spokojny posiłek z jego energii, jednak... no właśnie, najwyraźniej ktoś starał się mu pomóc. I co dziwniejsze, tym kimś był Tev. Skinął mu głową w podziękowaniu, bo choć pozbawił go posiłku to miał dobre intencje, a on sam nie przywykł do tego, by to ktoś pomagał jemu.

I w momencie gdy ostatnie cząstki demona rozpłynęły się w nicość stało się coś nieprzewidzianego - wrócili do swojej czasoprzestrzeni. Zagadką jednak pozostawało, kto lub co zniszczyło ich imiona. O ile tak naprawdę ich imiona zostały zniszczone a to jest właściwy czas i właściwe miejsce. Z drugiej strony, nawet jeżeli nie to nie sprawiało mu to zbyt wielkiej różnicy. W końcu posiadał moc amuletu, który w razie potrzeby może stworzyć całkiem nową czasoprzestrzeń, zgodną z jego wolą.

Jego rozmyślania przerwał głos Valgaava, przypominając mu w jakiej był sytuacji. Jeżeli pamięć go nie myliła (a jak wiadomo demony nie zapominają), to chwilę potem został zdmuchnięty potężnym atakiem smoka. Zwalczając narastającą w nim panikę zebrał wszystkie swoje siły i jak najprędzej wyniósł się z zagrożonego obszaru. Na całe szczęście zdążył przenieść się do świątyni przybycia zanim smok zaatakował. Oddał Thomasowi jego miecz - teraz nie potrzebował połączonej mocy trzech artefaktów więc nie widział potrzeby przywłaszczania sobie przedmiotów należących do swojego sojusznika. Na ramieniu wylądowała mu chimera, jeszcze przed przemianą w kruka. Niebo było zasnute fioletem - czyżby to oznaczało, że nadchodzi walka Veriona i Valgaava o której mówił mu Rith? A może coś całkiem innego?

Gdy Kejsi skończyła mówić Astaroth odwrócił się i podszedł do niej energicznym krokiem. Fioletowe oczy zabłysły mu wściekłością gdy odpowiedział

- Rith powinien umrzeć... Obawiasz się, że się z nim zbratam? Że wezmę za sojusznika kogoś takiego jak on? Chyba pora coś wyjaśnić. To Rith mnie stworzył, on mnie opętał, lecz popełnił błąd nie zabijając mojej wolnej woli. A co do zabicia go, to skazałem go na o wiele gorszą karę. Czy wiesz, czym jest cień? To istota bez ciała i siły, mogąca jedynie egzystować. Skazałem Ritha na wieczność w takiej formie, zamkniętego we własnym wymiarze bez szans na odzyskanie sił mogącego tylko żyć. To o wiele gorsze od śmierci. A co do konfliktu bieli i chaosu to nie chaos ściga biel i niszczy ją bez powodu, lecz to biel czyni tak z chaosem. To ona jest agresorem, nie my. jednak uważaj... My również nigdy się nie poddamy

W międzyczasie okazało się również, że Thomas ma córkę o której nawet nie wiedział. Kto jak kto, ale anioł? Cóż, nie było to jego sprawą, więc tylko odpowiedział na powitanie motylopodobnej dziewczyny

Nie miał nic więcej do dodania, natomiast czekało go wiele pracy więc wrócił w wymiar mgieł. Najpierw zwrócił się do Wiatru, czy nie pomógłby mu w walce z Valgaavem, jednak w odpowiedzi pojawiła się wizja jednoznacznie pokazująca odmowę. Cóż, trudno jeżeli nie zrobi tego teraz dokona się to później. Tymczasem chaos był już gotowy na ekspansję, a jezioro miało rozszerzyć się w ocean. Pierwszą i najważniejszą rzeczą był stały dopływ energii, który mógł zostać zapewniony przez skażenie żywiołów. Verion poinformował go, że skażenie żywiołów w tym świecie nie będzie takie łatwe, jednak i na to miał sposób. Wezwał do siebie Azmaera.

Ci, którzy twierdzą że demony nie odczuwają radości są głupcami - dawno nie ucieszył się tak, jak w momencie gdy zobaczył całego i zdrowego Azmaera. Uśmiechnął się do niego i powiedział

- Jesteś pierwszym, który zrodził się z mojego chaosu. Nie jesteś jednak zwykłym tworem, ale moim przyjacielem, wręcz synem. Dlatego tobie, jako pierwszemu wyznaczam zadanie, od którego zależą losy fioletu - daję ci zadanie skażenia żywiołu ziemi. Od tej chwili korzystaj z mojej mocy, za pomocą tego

Astaroth uformował chaos w miecz, który następnie wręczył Azmaerowi mówiąc

- Z jego pomocą możesz wykorzystywać moje umiejętności tak, jak może to czynić Thomas



Tuż po tym stworzył jeszcze dwa pomniejsze demony, na wzór psów widzianych w Rasganie i wysłał je na poszukiwania. Tymczasem postanowił więcej nie tworzyć, by zbytnio się nie osłabić i udał się w okolice Thomasa, by obserwować jak jego drugio twór spełnia swoje ambicje lub ginie, usiłując to zrobić
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline