Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2008, 23:11   #3
Gwena
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Jan Chryzostom Kapica herbu Tuczyński - krzepki i dość wysoki szlachcic w wieku nieco ponad 20 lat, dobrze, lecz praktycznie ubrany z polska i więcej niż dobrze uzbrojony - zabałaganił nieco czasu w karczmie w Ożarowie gdzie nocował. Spotkał wieczorem znajomych i bez trunków się nie obeszło. Wyruszył więc późno i pierwsza milę stępa jechał, przy studniach często się dla zmoczenia głowy zatrzymując. Tak ponad 3 godziny zmitrężył, a do Sochaczewa jeszcze ze cztery mile zostało. Że Anioł Pański było słychać doszedł do oczywistego wniosku, że południe już jest i w takim tempie to przed zmrokiem nie zajedzie, a przecie na wczesny obiad miał się stawić. Zebrał się w sobie i pozwolił Myszorowi przyspieszyć. Koń zresztą od dawna się niecierpliwił, podobnie jak pacholik Osip jadący na jednym z dwóch luzaków, patrzący się z brakiem zrozumienia, typowym dla młodzika, na cierpiącego szlachcica.
Następne mile pokonał w 2 godziny, szybka jazda wywiała opary do reszty, pan Jan się ożywił i o posiłku zaczął myśleć, bo rano wyruszył prawie na czczo, zaledwie piwem i jajecznicą się pokrzepiwszy.
Gdy podjechał do znajomej karczmy rzucił Osipowi wodze i pospieszył do wnętrza. Stojący pod drzwiami pacholik go poznał, bo drzwi bez pytania otwarł kłaniając się nisko.
Wchodząc Jan uchylił kołpaka - Witam Panowie Bracia i za spóźnienie przepraszam. Waszmości panie Cześniku ukłony od Oćca mam przekazać i wieść, że w razie potrzeby hajduków użyczy, co by prawu pań Kucińskich do Roztoki stało się zadość. A ja mam w Jego i swoim imieniu interesa ich wspierać na wszelki sposób, jako, że Ociec przez lata za pocztowego u pana Tomasza był i wielce go ta niesprawiedliwość poruszyła.
To rzekłszy - na zapraszający gest cześnika - przysiadł się do stołu, gdzie pan Sosnowski w towarzystwie nieznajomego szlachcica posiłek spożywał. Gdy Sosnowski przedstawił ich sobie rychło z panem Samuelem znaleźli wspólny temat i o wyprawach moskiewskich oraz obronie smoleńszczyzny nad jedzeniem rozprawiać zaczęli czekając na innych defensorów praw niewiast.


Tymczasem Osip, dopilnował rozkulbaczenia koni i stwierdziwszy, że stajenni znają się na rzeczy zostawił im czyszczenie, a sam wniósł do izby juki i olstra, po czym w części czeladnej karczmy zajął się kaszą ze skwarkami.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 06-05-2008 o 23:33.
Gwena jest offline