Cisza niczym kara boska otoczyła was swą niewidzialną dla nikogo poświatą. Zatoczyła koło i uwięziła was. Dręczące myśli, puste nadzieje, poczucie winy...ludzkie sumienie pełne grzechu i wstydu. Jak wiele człowiek może znieść? Ile potrafi ścierpieć by zaznać spokoju...ile poświęcić? Samobójstwo to jedno z najgorszych sposobów jakie było można kiedykolwiek wybrać. Jest to wybór ostateczny, całkowicie bez powrotu. Nie da się cofnąć takiego czynu. Nie da się zwrócić ludzkiego życia. Nic się nie da...błądzisz w pustce zastygłego wieku i tkwisz w nim - mimo, iż po nim już dawno nie ma śladu.
Nie cofniesz czasu, nigdy nie zawrócisz. Nie zmienisz tego, co mógłbyś zmienić za życia. Masz dwa wybory - umrzeć albo żyć. Jeden z nich daje nowe możliwości i szansę na dodatkowe wybory, jednak wtedy za każdym razem los podsunie Ci jeden, ten jedyny, który może przesądzić o całej reszcie. Warto czasem zastanowić się nad tym - czego chce od siebie? - a nie nad tym - czego inni chcą ode mnie...?
Ludzie bywają okrutni. Czasem zastanawiam się czy nie są potworami w ludzkiej skórze. Czasem - myślę, czy to nie jest sen. Ich okrucieństwo wobec drugiej osoby przekracza cienką granice umysłu, sprawia, że niepokój w nas narasta, obawiamy się, bo czy warto ufać?
Teraz się mówi - jeśli ufasz to jesteś naiwny. Czemu nie ma nic o osobie nieufnej? Mówi się tylko, że zawiodła się, zaznała okrucieństwa, a przecież...przecież to wszystko tkwi w nas samych, tylko i wyłącznie w nas. Czy gdybyśmy nie byli okrutni, skrzywdzilibyśmy kogoś?
Znając życie - tak -, ale czy ktokolwiek z nas je zna? - - - * - * - * - - -
Dziewczyna wstała i zaczęła zbliżać się w kierunku drzwi. Na Ziemi dążenie w stronę światła zdawało się mieć to samo znaczenie co w tej chwili. Jedyna droga ucieczki, jedyna mozliwość. Szansa wyboru - tylko jedna, ta jedyna.
- Nie podchodź! Nie jesteś gotowa. Mów. Mów...chyba, że się boisz. - dał się słyszeć ten sam głos.
- Aldona zginęła z rąk Vanguarda, a ja, Tisana, popełniłam samobójstwo. - rzekła
kobieta.
- To, że narodziła się Tisana nie oznacza wcale, że umarła Aldona. Czyżbyś przestała w to wierzyć? Poddałaś się bez walki? Zapomniałaś o swojej prawdziwej duszy? Zapomniałaś, kim byłaś? Aldono, zabiłaś Tisane zamkniętą w swym ciele, uwolniłaś się, nie jesteś już nią. - donośny głos, który wydawał się brzmieć nadzwyczaj groźnie zdawał się być teraz stanowczo spokojny i wyrozumiały.
- Ja - rozpoczął
Jerdas zupełnie jakby było mu bez róznicy
- zostałem zabity przez mojego podopiecznego. - I co teraz czujesz? Gniew? Pragnienie zemsty? Czego oczekujesz? Czego pragniesz? Mówcie do mnie. Pozbądźcie się zbędnych uczuć. Mówcie. Po kolei. - Jestem Christopher z Vestaar, syn Samuela. Zabiły mnie pycha i głupota... - rzekł po czym dodał
- Przeze mnie zginęła moja rodzina... Zabiłem moich bliskich... - I czego teraz oczekujesz? Winisz się za to? Tak, to widać...ale słucham was cały czas. Nie powiedzieliście mi wszystkiego. Nie jesteście do końca szczerzy. Dlaczego? "Mało dobra, coraz mniej
Więcej więźniów w domu wolności.
W sercach tysiąc zimnych ogni
Niepewnych swej miłości. "