Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 18:35   #679
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Widok, skaczącej Kejsi oraz radosnego Barbaka podbudował go. Okazywało się że nie wszystko jest stracone. Że ten cały chaos, mrok oraz wszystko co złe nie zdołało Ich pokonać. Śmiech i radość nadal były wśród nich i pokazywały innym że są pewne prawdy uniwersalne. Są rzeczy, które zawsze będą i sobą, swym przekazem pobudzać będą innych do pozytywnych myśli.
Gdy tylko skończyli się bawić Fungrihmm podszedł do Kejsi.
-Dziękuje za to że tu jesteś i jesteś sobą. Tobie też dziękuje Barbaku że pokazujecie że można być normalnym w tym pokręconym świecie. Wiecie już wiem o co się wścieka Tev. Do tej pory byłem... – Wstrzymał się z dalszym monologiem i wysłuchał co chciał mu powiedzieć Rakasza. Przyjął jego zdania z niewypowiedzianą ulgą oraz z pewną dozą radości.
-Nigdy nie spotkałem na swej drodze choleryka, który tak dobrze potrafi wyczuć uczucia innych. Mówisz że jesteś neutralny.
-Może i tak jest w odniesieniu do wielkich idei. Ale jeżeli chodzi o ludzi (umownie tak nazywam cały ogół) to w sercu masz więcej dobra niż mroku. Właśnie to powoduje że zjednałeś sobie tak szybko wszystkich. Tylko pozazdrościć!

W tle Sukkuba prezentowała nowego członka rodziny. Robiła to dość głośno jednocześnie przypominając karłowi o swej mrocznej duszy. Barbak natomiast wybuchł ze swym gniewem a potem go zadziwił chyba tak jak nikt do tej pory. Kooperacja, jednoczenie hasła, które dotąd on sam używał i w nie wierzył bez granicznie. Gdyby nie jego cynizm oraz stoicyzm czasami aż za duży może i mógłby je w jakiś sposób urzeczywistnić. Nie stało się tak i teraz stali tu wszyscy razem znów obserwując siebie nawzajem oraz myśląc co dalej.
-Korzystając z okazji nim sytuacja się rozwinie dalej chciałem coś jeszcze dodać. –Krasnolud odchrząknął w pięść a potem kontynuował.
-Nadal nie jestem pewien dlaczego musieliśmy zabić cały tamten świat pomimo tego że Rith był już pokonany. Tak samo jak wy(a mówił to do Teva, Kejsi oraz Barbaka) nie mam demonicznych mocy i moja wiedza nie sięga w tę stronę. Co więcej jestem pewien że to co teraz widzimy to nic innego jak tylko walka starych demonów z nowymi. Zastępowanie jednego zła innym. Ale dla mnie jest to nadal zło. Legion mówi że możemy zniszczyć demony. Zabić je i osłabić. Ja natomiast powiadam że zawsze zostanie choć jeden.
Jestem starej daty krasnoludem, wyznawcą pradawnych bogów, kapłanem oraz kowalem run. Od naprawdę długiego czasu podróżuje razem z Nimi i pomagam im w różnych sytuacjach jakich znajdowali. Tak Barbak masz rację. Jedność buduje ale co z tym że nie budujemy tego wspólnie. To nie jest tak że usiedliśmy sobie w trójkącie. Tam siły dobra czyli Kejsi, Ty i ja. Po prawej neutralność w osobie Teva a po lewej mroczny Violet jako Ast, Thom i Charlotte. A potem padło hasło. Słuchajcie to co się dzieje teraz jest złe. Zmieńmy to! Przebudujmy chaos, uporządkujmy biel i nagródźmy neutral za to że jest buforem czy też katalizatorem.
-Chodzi mi o to że w tym momencie jesteśmy niczym więcej niż dobrem na usługach mroku. Jeżeli chcemy spojrzeć naszym bogom w twarz musimy to zmienić. Uważam że powinniśmy przedyskutować w swym gronie. Najlepiej by było gdyby uczestniczyli w tym wszyscy. Tylko tak możemy zjednoczyć nas na powrót po śmierci Ritha.


Nieboskłon nieustannie się zmieniał. Przybierał wprost fantastyczne formy fioletu i bieli. Przykuwał uwagę, fascynował. Fungrihmm wiedział już dlaczego ludzi tak łatwo opętać. Mrok pokazywał tę najładniejszą stronę życia. Pokazywał perspektywy bez konsekwencji. Same modyfikacji krajobrazu oraz natury jakich byli świadkami wskazywało na to że odwiedzi ich ktoś nie przeciętny. I to gdzie! Przecież nadal byli w planie niebieskim. Stolicy aniołów i innych istot dobra. A wszystko wskazywało na to że gościem jest ... Mistress?!

To w jaki sposób zaczęły zachowywać się demony utwierdziło Zabójcę w jego przekonaniach. To tylko robaki starające się zawładnąć jak największą częścią drzewa i drżące o siebie gdy tylko przyleci jakaś sikorka lub drozd. Należało je wszystkie bez litości zabić i nie pozwolić by się odrodziły. Pozostawało tylko jedno pytanie jak?

Nowo przybyła mieniła się jako Almena. Po tym jak usłyszał jej rozmowę z Almanach był już pewien. Nikt z tej dwójki nie powinien dłużej żyć niż jest to konieczne. Czyli już. Odkąd wskrzesił go Rith miał dług do spłacenia. Potem umierał kilka razy. Na koniec nie wypełnił swego słowa i przysięgi. To musiało owocować jego przystąpieniem do Kultu. Cześć jego umysłu powoli zaczynała pracować na nowych falach. Pogładził głownię młota i przecedził przez zęby:
-To byłaby piękna śmierć, nie potrzebna ale piękna! – Jeszcze nie tu i jeszcze nie teraz. Co innego bohaterstwo a co innego debilizm. Poza tym muszę mieć swego opisywacza. – Palnął się w czoło i spojrzał na Orka. Nie patrząc na to co się dzieje wokół podszedł do nie go
-Znasz karłowski język, podejrzewam że również i nasze zwyczaje nie są Ci obce?
- Owszem. Spędziłem trochę czasu w towarzystwie krasnoludzkim. Ork uśmiechną się słabo do wspomnień.

Ciężką ręką przypominającą bochen chleba przejechał po łysej głowie.
-Pragnę się Cię zapytać.... Czy nie chciałbyś zostać moim spamiętywaczem! Wypalił bez namysłu. Widać było że po wypowiedzeniu co miał na sercu doznał ulgi.
- Zastanów się czy tego na pewno chcesz. Uczynię to z prawdziwą przyjemności i będzie to dla mnie prawdziwy honor. Pamiętaj jednak, że dla znacznej części Twojego ludu jestem dalej wrogiem... powiedzmy że rasowym. Zastanów się, czy karty twej chwalebnej zagłady nie zostaną splamione mą orkowską krwią?
Jeśli się jednak zdecydujesz będę tak jak powiedziałem zaszczycony.
-Widzę że dobrze wybrałem. Potrafisz mówić i to całkiem rozsądnie. Od tego momentu stajesz się przyjacielem krasnoludów i każdy kto by chciał skrzywdzić przyjaciela krasnoludów naraziłby się utratę honoru. A sam wiesz najlepiej jakie to ważne dla nas.
-To poszukajmy jakiejś księgi, najlepiej obszernej!
-Popatrz na nią wygląda jakby nas przyzywała. Nie wiem czy myślisz o tym co ja. Nie, nie jeszcze nie teraz. Najpierw chciałbym wiedzieć co się dzieje. Chodźmy zatem...
 
Vireless jest offline