Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 22:06   #201
Mordragon
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
Niemłody już naukowiec twardo postępował w swych działaniach. W końcu to on posiadał nie codzienny umysł, który miał być kartą atutową w jego codziennych sprawunkach, które ostatnio de facto stały się bardzo ważnymi sprawami i z goła odmiennymi od intelenektualnych doznań.
Umysł jednak zawodził, nieco rozproszony i zdekoncentrowany strachem przed spotkaniem z władcą Areny, no ale Dimosa dość łatwo znaleźć - nie ukrywa się wszakże przed nikim.

-Duże pomieszczenie, ale grawitrona od Revhisa i Mailina, czyli moich gladiatorów przerobiłeś bez niego. Możesz pracować na odsłoniętym placu pośrodku kompleksu. Nie jest ono zamknięte, ale osłoni urządzenia przed pustynnym piaskiem. - Dimos zrobił kilka króków po korytarzu, w którym się znajdowali. Przystanął, rozejrzał się dokładnie i spojrzał w oczy Nokturna; były chłodne i wiało od nich starością i .. chyba znudzeniem życiem, -Dzisiaj wieczorem masz tam być, dostarcze Ci tam potrzebne części - władca Areny powiedział to z takim spokojem jakby był pewny tego, że wie co dostarczyć naukowcowi - Jeśli Cie tam nie będzie to módl się lepiej, żeby to było nasze ostatnie spotkanie. - Nokturn chciał coś powiedzieć, ale Dimos spojrzał ponuro i machnął ręką oznaczającą ciszę. Obrócił się na pięcie i powoli odchodził. Zrobił kilka kroków i zatrzymał się. - A odnośnie twoim porywaczy.. to byli Tok'ice - rzekł nie odwracając się i ruszył w swoją stronę.


Wszyscy spotkali się w miejscu gdzie ćwiczył Thomas. Nie daleko jego było widać dziwną dziurę w skale, która wyglądała jak wejście, bowiem wieńczyły ją schody.
-Co to jest? Nigdy tego nie widziałem w tym miejscu - powiedział surowo ledwo wypoczęty Mailin. Był wyjątkowo małomówny - cóż przegrał walkę w końcu i najwyraźniej nie chciał o tym wspominać. Najważniejsze, że jest zdrowy, a co do Gortxa? Nikt nic nowego nie słyszał, a i jego samego nie widział. Czyżby tak szybko go się pozbyli?
-Ćwiczymy czy się temu przyglądamy a może wejdziemy tam?! - dodał Revhis trochę niecierpliwy.
Mailin skinął głową i ruszył w kierunku nowo odkrytego przez Ziemianina wejścia do jakiegoś nieznanego dotąd kompelsku jaskiniowego.
Zresztą każdy był ciekawy co to jest, a co szkodzi się dowiedzieć?


Było około popołudnia, słońce mocno na zewnątrz prażyło, natomiast tu wewnątrz było całkiem chłodno. Schody były z kamienia i prowadziły delikatnie w dół i równie delikatnie skręcały w prawo. Thomasowi przypominały się w tym momencie filmy z Harrisonem Fordem, co wiązało się z uczuciem tego że korytarz ten najeżony jest pułapkami. No ale cóż grupa ruszyła dość szybko dochodząc do nie dużego pomieszczenia wykutego w skale. Na przeciw nich widniało coś na wzór kamiennych drzwi, obok nich znajdował się otwór wielkości pięści nad którym widniały pewne zakurzone i troche ześniedziałe znaki:


-No tak i co teraz? - spojrzał na reszte lekko rozczarowany Revhis.
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!
Mordragon jest offline