Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2008, 15:15   #193
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Jon, kiedy przyjechali, wygłosił krótką mowę:
-I pamiętajcie o Tych, których nie ma między nami ciał, lecz w sercach ich mamy. I dajmy im znak że sprawa wciąż jest dla nas ważna.
Bez zbędnych ceregieli, oddał się typowym zajęciom, przypominał sobie lokalizacje, ogolił się, zjadł też coś ze swojej torby. Nie chciał dużo mówić o śmierci, cieszył się ze wracają do dawnych rewirów, Cassia też go nie obchodziła, nigdy nie miał szacunku do ludzi którzy celują do innych z broni przed słowami, marzył, że na takich fundamentach, nie zapanuje nowy świat. Lecz co było mu czynić? Noc, spokojna, chociaż on prawie nie spał, nie z powodu wart, nie z powodu śmierci. Patrzył w niebo i wspominał, zastanawiał się.
Ranek, jak wiele ranków w karierze dowódcy Combat 125. Po krótkiej toalecie, dokładnie rzecz biorąc to ubrania się do pełna, pozbieraniu wszystkiego do plecaka oraz wyczyszczeniu broni, był gotowy. Siedział na jednym, z fragmentów dawnych ścian, przez chwile wydawał się całkowicie blady. Lecz zaraz po tym spojrzał na transporter, poczym regulując w międzyczasie celownik optyczny w swym karabinie, zwrócił się do swych ludzi:
-Widzieliście tamtą jednostkę? Wasza wola, albo jedziemy dalej wedle planu, albo za nią na pobojowisko. Powinien być tam mały oddział, chyba Miasta Bogów, lecz nie te co na bitwie.
Milczał o chwili, założył karabin, przez chwilę szperał w plecaku klnąc na braki w amunicji i żywności. Wnet odezwał się ponownie:
-Wasza wola, decyduje większość. Ja bym jednak chciał się czegoś dowiedzieć o Tych którzy jednak doprowadzili do starty naszych. Lub przynajmniej im odpłacić- uśmiechnął się smętnie -Nasza śmierć, to śmierć dziesięciu ich żołnierzy, tradycyjnie.
Zabrał swoje rzeczy, wskoczył na pojazd, czekał na odpowiedź towarzyszy. Był dowódcą, chociaż kiedy był czas i zgodność, chciał demokracji. Nie raz sam decydował, lecz kiedy trzeba było, kiedy nie było czasu. Na wojnie musi być organizacja, czy to przeciw wrogowi, czy w imieniu uciśnionych.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline