- A tyś tu czego podział? - usłyszał Józef nad swym uchem ryk jakowegoś biednie, ale ze szlachecka ubranego, jegomościa - Przeszpiegów się zachciało? Już ja ci dam tu szperać! Na gałęzi obwiesze! - to mówiąc rękę wyciągnął i chwycił Józefa za koszulę na piersiach.
- Mościa panie, pomiarkuj!
- Ja ci pomiarkuje! Jeno sznura kawał znajdę!
Wokół szarpiących, zebrało się kilku pacholików i chłopów. Józwa, bo on to był, ciągnął chwyconego ku najbliższemu drzewu jakby naprawdę obwiesić go zamierzał.
--- *** ---
- Mości Dobrot, lejesz miód na me serce! Jak i ty mości Kapica! Siadajcież i radźmy co czynić bo to nie w kij dmuchał ze starostą zadrzeć syna mu obijając. - spojrzał z lekkim zaciekawieniem na siedzącego pod ścianą cudzoziemca, po czym ściszonym głosem - Waszmościowie, szczot to li nie szczot? Powiadają, że tacy, jak się swoimi rapierami zaprą, to i za chorągiew samotrzeć staną.
Ostatnio edytowane przez johnkelly : 08-05-2008 o 20:56.
|