Drużyna rozmawiając przyodziała swój ekwipunek. Niczego nie brakowało, lecz sytuacja w jakiej się znaleźli przyprawiała towarzyszy o zdumienie. Ranek był trzeźwy, zimny i drużyna ruszyła dalej, nie wiedząc co począć ze sobą. Nigdzie nie było żadnego drogowskazu, nie mieli zielonego pojęcia gdzie są. Szli przez leśne ostępy przyrody długo, w końcu z daleka ujrzeli słup dymu. Wydobywał on się z małej, drewnianej chatki.
To może być dobry przystanek dla ich podróży. - To chyba oczywiste...
__________________ Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala... Jaki z tego morał? "Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty." |