Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2008, 18:42   #9
Zaczes
 
Zaczes's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodze
Droga nie była przyjemna, ale cieszył się że jako jedyny wyglądał jakby przyjechał tu z własnej woli - bo swoją maszynką.

Sherton. Trudno o bardziej rzucającą się w oczy melinę, jak dla mnie za dużo światła jak dla istot mroku.

Zsiadł z motoru. Wytarte dżinsy, porozdzierane przy nogawkach, kurtka z podobnego materiału nosząca ślady użytkowania.Rozpiął zamek, zdjął kask.Czarny T-shirt, rozczochrane włosy, jego kilkudniowy, ale wieczny zarost, tatuaż na szyi "wystający" za koszulki w kształcie łapy jakiegoś dzikiego kota oraz wyraźne dzikie rysy twarzy.


Kurwa.. Troszkę chyba nie pasuje wyglądem do reszty.. Gdy by mnie księżulek uprzedził, to bym jakoś się przebrał. Hm - co ja pierdole - gdyby mi tak nakazał to na pewno bym tego nie zrobił.

Camarilia w końcu nie jest władzą absolutną, nie może ingerować w życie prywatne. Tak przynajmniej sądził.
Uważnie przejechał wzorkiem po wszystkich przybyłych. Zastanowił się poważnie czy wcześniej już już ich nie spotkał.Pierwszy dostojnie ubrany, niegroźnie wyglądający.. Venture? Gdy napotkał jego wzrok, zauważył iż ten otworzył usta.

Nie bój się kotka maleńki.

Następna..stylowo ubrana, wysiadając chowała jakieś słuchawki.. Toreador?

Calikiem niezła..

Coś mu się zdało, że zamiast przejechać po niej wzrokiem.. chyba ją wzrokiem przeleciał. Trzeci to.. W pierwszej chwili nie miał żadnego pomysłu, dlatego tą zagadkę zostawił na później.

To na pewno nie tylko brudna robota, nie wyglądają na takich co lubią brudzić rączki.. A może pani Toreador lubi?

Spojrzał jeszcze raz na nieznajomą mu Spokrewnioną. Na jego twarzy pojawił się dziki uśmiech.
-Dobry wieczór wszystkim - wypowiedział te słowa, ale nie liczył na reakcję. Mimo to zauważył nieśmiałe gesty powitania.

Nie jest tak źle.. Reagują na bodźce.

Szpanerek przepuścił wampirzycę, a ta mu podziękowała. Wytresowani.
Warknął delikatnie na assamitę popędzającego go do wejścia.

Spojrzał na zachmurzone ciemne, niebo, a następnie na światła hotelu Sheraton. Bywał tu rzadko, bardzo rzadko, wolał mniej lub bardziej, ale świeże powietrze niż atmosferę sztucznej grzeczności i wspólnoty Spokrewnionych.
Gdy pragnął towarzystwa, zawsze mógł liczyć na kumpli ze swojego klanu. A tutaj równie rzadko mógł ich spotkać.
Siedlisko układów, manipulacji, zależności, polityki.. i wszystkich tych gówien, których ten świat jest pełen. Trudno jest dziś nie zarazić się tym chorym egoizmem..
Jego myśli skierowały się ku pewnej małe dziewczynce.. Jednak szybko je stłumił. Bał się, cholernie się bał, że ktoś z Venture, albo Tremere mógłby jakimś cudem spenetrować jego umysł i poznać jego tajemnicę. A tutaj jest ich od cholery. Nikt tego nie wie.. Nawet Nosferatu. Poniekąd tylko dlatego, że nikt sie tak naprawdę nim nie interesował. Zawsze miał coś zrobić, do czegoś sie przysłużyć. Ale nikt nie wchodził w prywatne życia Gangrela. Za to on nikomu nie wchodził w drogę, a na pewno nikt by tego nie chciał.

Rzadko tu bywał i nie lubił tego miejsca.

Ruszył w kierunku drzwi jako ostatni.
 
__________________
Live to Ride / Ride to Live

Ostatnio edytowane przez Zaczes : 17-05-2008 o 18:56.
Zaczes jest offline