Lino był zagniewany. Czekał tyle na wyjaśnienie całej sytuacji, a tu go znowu zbywają. Znowu zbudził się w nim gniew orka. Krew w jego żyłach wrzała z każdą chwilą i już miał wybuchnąć, gdy nagle pokazano mu uginający się o jedzenia stół. Dziwnym trafem jego gniew momentalnie zniknął. Głodny rzucił się do stołu, nie pozwalając by Orgrim wybrał co lepsze kąski. Głośno mlaskając, powiedział. -Może powinniśmy poszukać naszych towarzyszy... Już pewnie dochodzi pora, gdy mieliśmy się spotkać. - obejrzał się dookoła, jednocześnie nasłuchując, czy ktoś ich nie podsłuchuje, po czym ciszej dodał. -Coś mi tu nie pasuje. Po pierwsze niczego mądrego nam nie powiedzieli i ciągle unikają odpowiedzi na pytania, zupełnie jakby coś przed nami ukrywali... Dodatkowo dziwny jest ten stół. Coś dużo na nim jedzenia i bardzo możliwe, że właśnie wpakowaliśmy się w jakąś pułapkę. Jeśli dodać do tego jeszcze jakieś artefakty, o których mówili, to można stwierdzić, że są zbyt majętni, jak na potwory ukrywające się w lasach... Proponuję powiedzieć, że chcemy pójść po przyjaciół, a potem jak najszybciej stąd odejść. -Lino skończył mówić, po czym powrócił do jedzenia.
Ostatnio edytowane przez grabi : 17-05-2008 o 20:06.
|