Spojrzał karczmarz podejrzliwym wzrokiem na pana Jacka.
Milczał chwilę, ale zaraz uśmiech rozjaśnił jego gębę.
- Haha! a to mi lisowczyk! To już chyba pan Lisowski bierze do chorągwiej kogo popadnie!...dobre sobie, waść widzę żartowniś- przysiadł się do stołu za którym siedział pan Jacek- to i pogajmy. Mnie tam nie obchodzi czy waść żołnierz czy żebrak, tak czy siak pan Kiszcz może dla cię zajęcie znaleźć, choćby i za błazna waści przebiere! –ponownie się roześmiał.
Otarł czoło dłonią i dalej ciągnie. - A pan Kiszcz? Z kompanami cięgiem pod ratuszem w Indyjach przesiaduje tam go najpewniej znaleźć, a szukają ci co...- zawahał się- pracy szukają, a różne to prace, bardzo różne- uśmiechnął się- jeśli to wiesz waść co mam na myśli... |