Ay: Ledwoś miejsce przy kontuarze zagrzał, z niechcenia w przyciszone rozmowy kupców się wsłuchując, a tu z impetem zdyszana wyspiarka wpada, przez oddech przyspierzony ledwo rzucając:
Cytat:
- Sprawa załatwiona. Możemy ruszać. |
Zdziwienie twe ignorując, Wzrokiem przywództwo uznając.
Po twych słowach jednak dziewcze widocznie zamilkło, czemś się zdawać się gryząc. Nim jednak odpowiedzieć zdążyła, za plecami waszymi głos tubalny w rozmowę waszą się wmieszał -
Konie! Koni szukacie? - Którego właścicielem okazać się raczył ogorzały kurpulentny, brodaty jegomość. Jeden z tych to co za kupiectwem się parających miałeś. -
Wybaczcie mi że rozmowę przerywam, ale przypadkiem posłyszałem że koni waszmości szukacie... - nie czekając długo odpowiedzi. Dalej prawić począł. -
Aj. Waj. Nie przedstawiłem się waszmością. Dortonius Winco kupiec żelazny. Do usług. - Wpatrując się z ledwo skrywanym rozbawieniem w wasze zaskoczone oblicza -
Do interesów jednak wróćmy. Właśnie towar wysprzedałem. Tedy koni przednich nadmiar mam i chętnie w pomocy będącym, po cenie zaniżonej odsprzedam. Tedy jak będzie? - Głos znacząco zawiesił brwi smoliste znacząco unosząc. - obaczyć je chcecie?