Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2005, 13:30   #7
Merlin222
 
Reputacja: 1 Merlin222 ma wyłączoną reputację
Rozdział 5 cd

Ponad Górę nadciągnęły ciemne chmury, które przysłoniły szybko całą okolicę, pogrążając ją w ciemnościach. Co zaczęło się jak drobna mżawka wkrótce przekształciło się w porywistą ulewę. W oddali słychać było złowieszcze grzmoty, które z niewyobrażalnym impetem uderzały w ziemię, niszcząc wszystko co stanęło na ich drodze.
Jednak rozszalała wichura nie zdołała przeniknąć wiecznych skał Góry Nieważne. Wewnątrz niej panował spokój. Większość mieszkańców pogrążona była w błogim śnie, nieświadoma tego co ich wkrótce czeka.
Sen szybko zmorzył Kolidriana. Kojąca cisza, która zapanowała w jego pokoju, po tym jak Tin udał się na spoczynek, szybko ukołysała go do snu.
Krocząc po krainie marzeń, Kolidrian delektował się wspaniałymi obrazami jakie zaczęły pojawiać się przed jego oczami. Jednak ten sen był inny od dotychczasowych. Wszystko było tak wyraźne. Barwy tak żywe i intensywne, że Kolidrian miał wrażenie, iż wszystko dzieje się naprawdę.
Ten spokój. Ta cisza. Co sprawiało, że czuł się tak bezpieczny?
Jego oczom ukazało się wspaniałe, ogromne drzewo jarzące się przepięknym, kojącym, błękitnym światłem.
Wszystko dookoła przestało istnieć.
Pośród nieprzeniknionej ciemności pozostało tylko to wyjątkowe drzewo. Mimo, że Kolidrian nie poczuł najmniejszego powiewu wiatru, liście drzewa poczęły się kołysać jednostajnie. W konarach rośliny tętniło życie. Mag zapragnął dotknąć tego zjawiska, chciał poczuć pod swymi palcami moc, która emanowała z tego cudu. Gdy już miał zrobić pierwszy krok, zauważył, że to drzewo zbliża się do niego. W miarę jak się przybliżało, dostrzegł znaki wyryte na jego korze. Z daleka nie potrafił ich rozpoznać, lecz teraz widział je wyraźnie. Plany. Plany, które znał. Plany Tina. Poprawione plany Tina i ... zaklęcie!
Drzewo zniknęło. Dookoła zapanował mrok. Poprzednio kojąca cisza stała się teraz wręcz nie do zniesienia. Samotność. Chłód. Niepewność.
Nagle, w jego umyśle, z zatrważającą prędkością zaczęły pojawiać się dziwne obrazy, które go przepełniły go trwogą. Drzewo usychało, traciło blask. Kolidrian chciał uciec, ale jego nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Drzewo poczęło gnić, a wraz z nim gnił cały świat.
Nie wiedząc co począć, Kolidrian w ostatnim akcie desperacji odmówił modlitwę do swej ukochanej bogini.
Straszne obrazy rozproszyły się. Czerń nocy rozproszyło światło Lunitari i Solinari. Deszcz ustąpił. Na zewnątrz jak i w umyśle Kolidriana zapanował spokój.
 
Merlin222 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem