Wypowiedź huskiego niemile dotknęła jego ego. Postanowił tak łatwo nie ustąpić. Zaczął od ostentacyjnego parsknięcia. - Pfeh. Mamy szansę stać się naprawdę dużym i silnym gangiem. Zrezygnujemy z tego tylko z powodu obawy przed jedną- dwoma wtyczkami? Co nam da te całe knucie, w momencie gdy bydlaki tu wpadną? A to jest znacznie bardziej prawdopodobne niż możliwość wpadnięcia przez nich na coś innego jak wpadnięcie właśnie. Ależ namotałem... Przeprowadzimy się do kanałów? – Przez jego pysk przeszedł grymas najwyższego obrzydzenia. Nawet uszy jakby przyklapnęły. - Masz na myśli te blaszane klapy, z których cuchnie gorzej niż w mojej chacie po zakrapianej imprezie? Zresztą po imprezie zostaną przynajmniej chipsy, a tam? Właśnie, gdzie są moje chipsy?
Wszystkie akcje dywersyjne mogą pójść w parze z realnym wzmacnianiem swojej siły. Po prostu podzielmy się zadaniami.
A właśnie. Wtyczki się wyłapie. Mamy coś, czego nigdy nie zaoferują amstaffy: wolność. Jedynie tak zwane „groźne rasy” wolałyby zamienić ją na możliwość pogruchotania kilku piesków. Tych nie przyjmiemy.
Mam rację? Powiedzcie, że maaam racjeeeeę… - zakończył cichym jękiem, gdyż czuł, że nie odniósł spodziewanego efektu. Zerknął na Chubakę i złożył wargi w bezgłośne „pomóż”…
Ostatnio edytowane przez Keth : 02-06-2008 o 14:21.
|