Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2008, 12:55   #6
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Po wypowiedzianych słowach burmistrza, Paul szczerze, szeroko uśmiechnął się i wstał. Nie lubiał dużo mówić, odzywał się gdy było to konieczne. Sir Gunrey najwidoczniej zrozumiał intencje najemnika, podniósł się ze swojego masywnego, zniszczonego fotela i ruszył do drzwi. Cały budynek, w którym mieścił się gabinet burmistrza, nie był tak ładnie urządzony, ba.. nie był w ogólę urządzony. Korytarze nie były długie, a sam budynek miał jedno piętro. Nagie, niepomalowane niczym ściany, a w nich kilka drzwi po dwóch stronach, dosyć nieprzyjemne miejsce. Burmistrz po wyjściu z gabinetu skierował się do malutkich drzwi , pierwszych przy schodach prowadzących w dół. Niewątpliwie był to jakiś magazyn. Po otwarciu drzwi, Paula 'uderzyła' woń spiżarni. W pewnej chwili przez myśli najemnika przeszła niechęć do tych produktów, myślał o odmówieniu, jednak szybko odrzucił ten pomysł, uśmiechnał się gdy burmistrz wyszedł z ciemności małego pomieszczenia, w rękach trzymał wszystko o czym wspomniał:
- Tak jak mówiłem.. chleb, marynaty..- mówił przekazując kolejne produkty najemnikowi-amunicja.. chyba wszystko.- Paul polubił tego człowieka. Bardzo sympatyczny, szczery. Jeszcze ten uśmiech, który rozświetlał całą łysą głowę, twarz...nawet troszkę komicznie to wyglądało.
- Dobrze... teraz zaprowadzę cie do wyjścia, bardzo się spieszę, będziesz musiał wybaczyć mi to..- W ramach odpowiedzi Paul kiwnął głową.
Taszcząc wszystko w rękach, powoli zszedł ze schodów, a następnie wyszedł z budynku. Najemnik oślepiony nagłym 'atakiem' słońca, zamknął oczy. Gdy je otworzył, burmistrza już nie było.
"No ładnie.."-Czasu jeszcze było aż nadto dużo do przyjazdu niejakiego Michaela. Chorleny upał dawał się we znaki, a przeszło godzinę trzeba jakoś zagospodarować. Paul, dalej stojąc przed budynkiem burmistrza, myślał o sposobach spędzania czasu. Z braku pomysłów, nawet tych słabszych, Paul usiadł na schodach, nielicznych, budynku burmistrza Birmingham.

*********

Ruch w całym mieście, a może miasteczko bardziej pasowałoby do tego miejsca? Nie mniej, ruch był bardzo niewielki, w godzinach roboczych, chociaż pracuje się tutaj zapewne przez całą dobę, przechodziło kilka osób, głównie młodziaków-głupców, którzy sytlizowali się na wielkich pustynnych wojowników, a tak naprawdę gówno potrafili i tak samo wygladali. Godzina minęła dosyć szybko, sprawdzenie i zapakowanie podarków, a później dogłębne czyszczenie 'Sprigna', tak.. teraz chodził jak z nut! Przy czyszczeniu zamka (tak, tego od karabinu), wielki warkot i nieprzyjemny hałas (a hałas w jakiejkolwiek postaci może być przyjemny?) zwrócił uwagę najemnika. Paul podniósł głowę, jego przypuszczenia okazały się prawdziwe- przyjechał ten cały Michael. Samochód, ktorym przybył, nie wyglądał najlepiej. Stary, w kilku miejscach rdzewiejący Buggie, a ten Michael? Dumny młodziak, nie lepszy od tych, których najemnik widział na ulicy, chociaż czymś się wyróżniał, miał przypiętego do pasa 'Peacemakera'. Ubrany był w wytarte jeansy, wojskowe buty - wyglądające na całkiem porządne, i t-shirt z gównianym napisem. Chłopak, nie gasząc silnika wysiadł z samochodu, towarzyszyło temu okropny skrzyp otwieranych drzwi. Podszedł do wstającego najemnika, z wielkim uśmiechem na twarzy zasłoniętej przez dłuższe blond włosy, nie wiedząc czemu Paul poczuł niechęć do tego chłopaczka.
- To Ciebie mam zabrać, tak? Jestem Michael Smith, no.. to jedźmy już.. przed nami długa droga. Jak Cię zwą?
- Jestem Paul. Ile trwa podróż do Atalanty, co?
- Około 15 godzin.. tym..tym pojazdem
- Szlag..strasznie długo. Dobra, ruszajmy.
10 minut później obaj mężczyźni siedzieli w samochodzie. Nie było to przyjemne. Siedzenia twarde, niewygodne. Samochód strasznie telepał się, i te okropne ryki wydawane przez silnik. Wbrew samym niedogodnością, Buggie jechał dosyć szybko, jego wygląd nie zdradzał, że taki złom, może poruszać się tak żwawo.
- Hej Paul, patrz na prawo. To tutaj kiedyś stało potężne miasto jakim było Birmingham, teraz sam widzisz.. kupa nawet nie gruzu- słowa Michaela zakończyło westchnięcie. Jechali już dobre 10 minut. Najemnik rozejrzał się, wyglądnął przez szybę. Rzeczywiście, kupa niczego, spaczona ziemia, gruz, wszelkie pozostałości zostały maksymalnie wykorzystane przy budowie nowego Birgmingham. Bez tej całej kopalni, miasto nie istniało by.. Paul pogrążył się w rozmyślaniach, próbował odtowrzyć całe miasto w wyobraźni..
 
Maciekafc jest offline